Kieślowski chcąc przedstawić mentalność totalitarną, trafił na zwykłego portiera w jednym z dużych zakładów PRL. Portret zwyczajnego człowieka, i to tzw. człowieka pracy, przeplata się tu w nierozerwalny sposób z najgłębszymi pytaniami o indywidualne korzenie zła w sensie społecznym.
Genialny dokument, mistrzowsko zmontowany tak, że wygląda jak nakręcona na zamówienie analiza istoty totalitaryzmu w całej jego symbolicznej krasie. Nieraz wspominałem ten film jako przejmujący, realistyczny horror... Sens społeczny, filozoficzny i artystyczny zbiegły się w nim wyjątkowo dokładnie.
Wstrząsający dokument, gdzie współczucie dla bohatera miesza się ze wstrętem. Lecz wystarczy porozmawiać z ludźmi, by przekonać się, że przesłanie filmu pozostaje aktualne. Czasem trzeba też porozmawiać ze samym sobą.
Bo dyscyplina jest najważniejsza i nikt nie może wyjść wcześniej. A poza tym najlepsze są filmy karate.
Umbrin - to nie jest śmieszne.
Nie wydaje mi się, aby coś tu miało być śmieszne.
Kluczem jest kilka pierwszych zdań tego filmu przed napisem tytułowym.
A moim zdaniem ten film jest w jakiś ciężki sposób śmieszny. I te słowa to oddają.
Dokument idealny. Rewelacja, choć dość smutna w swojej oprawie.
kieśl, ziom