Wojna żeńsko-męska (2011)
To film dla bezpruderyjnego widza, otwartego na nowe doznania… także damsko-męskie. Historia bezrobotnej dziennikarki, która walczy z nadwagą i brakami na koncie skuteczniej niż Bridget Jones i choć o mężczyznach wie znacznie więcej niż wszystkie Lejdis razem wzięte, znalezienie tego właściwego będzie wymagało od niej nie lada wysiłku. Szczególnie, że jej dorosła córka nie tylko bezlitośnie ocenia jej poczynania, ale sama liczy na radę matki w miłosnych perypetiach. W roli matki i córki Sonia Bohosiewicz i jej młodsza siostra Maja. Zbliża się decydująca bitwa w odwiecznej wojnie żeńsko-męskiej. Kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko? (opis dystrybutora)
Obsada:
- Sonia Bohosiewicz Barbara Patrycka
- Maja Bohosiewicz Julka Patrycka
- Tamara Arciuch Secretary
- Zofia Czerwinska Old Lady
- Tomasz Karolak Ogr
- Aleksandra Kisio Ewa
- Tomasz Kot Prezes
- Marcin Kwasny Priest
- Bohdan Lazuka Basia's father
- Marta Malinowska Reporter
- Wojciech Mecwaldowski 'Pe'
- Kamil Póltorak Waiter
- Anna Prus Lena 3
- Weronika Rosati
- Krzysztof Stelmaszyk Devil
- Joanna Sydor Secretary
- Grazyna Szapolowska Beba
- Marcin Wolski President
- Grazyna Wolszczak 'O' from TV
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Komediowy zonk
Ekranizacja książki Hanny Samson pt. „Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu” brzmi obiecująco. Autorka świetnie konstruuje postacie, więc spodziewam się, że i scenariusz do filmu napisała nieźle. Palkowski, twórca znakomitego „Rezerwatu” o warszawskiej Pradze, też zdaje się być gwarantem dobrego kina. Muzykę do filmu skomponował Robert Janson, który w takich zadaniach się sprawdza. No i obie Bohosiewicz – Sonia i Maja… ...
Palkowski zrobił świetny "Rezerwat", Samson napisała niezłą książkę. Pop Jansona całkiem lubię, podobnie aktorstwo Bohosiewicz. I co? I było mało zabawnie. Chyba trochę zmarnowany temat. Ciekawe, czy II tom też zekranizują.
Po typowej dla ostatnich lat obsadzie spodziewałem się kolejnego gniotka, choć był całkiem zabawny. Wpływ towarzystwa? Pozytywne zaskoczenie - to na pewno.
Przepraszam, ale ja o tym filmie mogę powiedzieć tylko tyle ''chujowy'' z założenia ! Zapamiętałam z niego tylko niebanalnej urody Maję Bohasiewicz no i fakt, że Karolakowi lepiej jest z zarostem - to by było na tyle. Jednym słowem oglądając ten film nie spodziewajmy się zbyt wiele - ma odmóżdżać i w tym się sprawdza znakomicie. Można się uśmiechnąć w kilku scenach no i tym samym przymknąć oko na całą beznadzieję fabuły i grę aktorską w poczuciu, że reżyser miał dobre intencje - bo temat owszem nośny, obecnie bardzo sprzedajny, ale jak widać od dupy strony nakręcony, bez polotu - niestety .
Film jest całkiem niezły, tylko że to nie komedia. Może raczej czarna komedia?
Wbrew pozorom film porusza o wiele poważniejsze kwestie, niż się w pierwszym momencie wydaje, nie jest tylko próbą wyszydzenia i pokazania w krzywym zwierciadle stosunków damsko-męskich, "odwiecznej" walki płci, czy niezrozumienia jednych przez drugich i odwrotnie. Biorąc na warsztat Seks w wielkim mieście, Bridget Jones i Grocholę grają twórcy szablonami popsieczki, żonglują stereotypami płci, ale obraz ma być szerszy, żadna tam wojna żeńsko-męska. Gdzieś się w końcu podział ciąg dalszy książkowego tytułu "i przeciwko światu"? Bo to jest przeciwko światu, a widać to najbardziej w obrazkach z show telewizyjnego, z kariery Basi, tego magla pseudospecjalistów od jedynychtakich pomysłów na cudze życie w oprawie "bądź sobą" i "możesz wszystko" +dla każdego 5 minut sławy, choćby z sufitu, z próżni, ot, z macania fiutków.
3 lata później Basia robiłaby videobloga na yt o potworze genderze i też by się kręciło.
Temat walki płci jest wyeksploatowany.
A najbardziej błyszczy obok głównej bohaterki wcale nie kolega gej, a Krzysiu Ibisz :) Dystans ;)