Jak się masz koteczku? (1966)

What's Up, Tiger Lily?

Woody Allen postanawia przerobić stary, japoński film szpiegowski. Kupuje do niego prawa, wycina całkowicie ścieżkę dźwiękową i dialogi i wstawia nowe, wymyślone przez siebie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że napisy nie do końca pokrywają się z tym, co dzieje się na ekranie.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Wiedzieliście, że pierwszym filmem w historii , który powstał poprzez usunięcie ścieżki dźwiękowej i dialogów i wstawienie wymyślonych było Przeminęło z wiatrem? Podobno w oryginale był to jakiś stary, japoński film. Przynajmniej tak twierdzi Woody Allen w prologu swojego pełnometrażowego debiutu :)

Przez mniej więcej połowę filmu śmiałam się jak szalona, nie, to mało, popłakałam się ze śmiechu. Później powtarzające się na tej samej zasadzie żarty zaczęły męczyć. Ale i tak warto, rzecz jest niesamowita sama w sobie :) No i to Allen w końcu :)!

Nie powiem, w kilku momentach było zabawnie ("zabiliście moją kobrę! gdzie ja znajdę taką długą cienką trumnę!" =} ), ale zasadniczo oglądało się to nadal jak prosty film sensacyjny, bo żarty były zbyt mało wyraziste. Inna sprawa, że się praktycznie nie nudziłem akcją, więc jak na słabiznę jest to wybitnie dobre. =}

Świetny cytat!

MureQ
asthmar
Skyscore
jozeflorski
kocio
harrison_parker_allen
Seelenarzt
SebastianParada
doctorwhokw
maciejbaranowski