Szpieg (2011)

Tinker, Tailor, Soldier, Spy
Reżyseria: Tomas Alfredson

"Szpieg" to "doskonały" (The Spectator), "olśniewający" (The Wall Street Journal), "dwugodzinny orgazm" (Filmweb). To znakomita ekranizacja bestsellerowego thrillera szpiegowskiego Johna le Carré w oscarowej obsadzie. Po raz pierwszy brytyjski wywiad zdradza tak wiele tajemnic, z pracy swoich najlepszych agentów. Przygody Jamesa Bonda przy tym filmie to opowieści dla grzecznych dziewczynek. George Smiley – agent mający dostęp do najpilniej strzeżonych tajemnic wywiadu, tocząc walkę z czasem rozpocznie śledztwo, które ujawni największy skandal w historii MI6. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Jarałem się tym filmem od ponad miesiąca, od obejrzenia kapitalnego trailera. Rozczarowania nie było. Majstersztyk pod względem klimatu, gry aktorskiej, kompozycji obrazu, montażu, no i fabuły rzecz jasna. Film szpiegowski zrobiony w starym stylu, prowadzony niespiesznie, bez efekciarstwa(o ile za takie nie potraktujemy fantastycznych kadrów, mieli z czego wybierać przy montażu trailerów), z odpowiednią dawką brutalności(stonowanej, ale mającej swoje mocne momenty). Jak na razie, mój film roku.

Nic dodać nic ująć. Jeśli wytrzyma próbę czasu to będzie 10. Więcej napisać nie mogę bo popsuję.

PS. Bardzo gejowski.

No dooobra, podwyższam do 8. Głupio, żeby miał niżej niż "Drive", bo jednak dobry scenariusz to podstawa.

Dlaczego, do diabła, Polański nie ekranizuje takich fabuł, tylko jakieś "Autory widma"? Bardzo stylowy, bardzo dobrze zagrany (pozdrowienia dla "Sherlocka" Cumberbatcha, będą z niego ludzie), z kawałem porządnego scenariusza. Tylko zakończenie obrzydliwe.

Autor widmo - zakończenie lepsze od całości.
Szpieg - całość lepsza od zakończenia.
Pytanie co lepsze?

Najlepsza byłaby świetna całość z ekstra zakończeniem. :)

Obrzydliwe zakończenie? Brzmi zachęcająco ;)
Choć cały czas się waham czy pójść do kina, czy raczej wziąć się za serial.

Obrzydliwe w sensie niesatysfakcjonujące i niepasujące klimatem do całości.
A do kina koniecznie. Zdecydowanie warto choćby dla Oldmana. Oceniłam tylko na 7, bo się czepiam.

A już liczyłem na krwawą jatkę i latające flaki.
A tak swoją drogą, to w końcu postanowiłem, że obejrzę pierwszy odcinek, a potem zdecyduję co dalej.

Zakończenie jest "obrzydliwe" (i to tylko ewentualnie) pod warunkiem, że uznamy, że nie ma drugiego dna. A czy w filmie o podwójnym szpiegu nie powinniśmy szukać drugiego dna? Dalej będę spoilował. Przeczytaj spoilery +

@doktor_pueblo miałem podobne intuicyjne wrażenia - coś nie tak z tym zakończeniem, za łatwo jakoś tak, za szybko, za mało wątpliwości ze strony Smiley - czuję, że właśnie po to, żeby wątpliwości miał widz. Przy tak inteligentnie opowiedzianym filmie, prostackie zakończenie po prostu nie pasuje. No chyba, że to "wymaganie producenta" było :)

@doktor_pueblo Ja oczywiście też jestem uprzejma mieć wątpliwość, bo tu wszystko w odcieniach szarości, a potem nagle ryczący happy-end. Przeczytaj spoilery +

A to nie jest trochę tak, że twórcy świadomie "wyrzucają" kobiety z tego filmu? Bohaterami są praktycznie sami mężczyźni, a przedstawicielki słabszej płci są tylko tam gdzie to fabularnie konieczne (2 bardziej znaczące postaci). Jasne, wywiad to władza, a gdzie władza tam mężczyźni, którzy w sposób naturalny grawitują ku niej. Co nie zmienia faktu, że kobiety były znakomitymi agentami (w czasie wojny chociażby Krystyna Skarbek), więc dziwne, że nie odgrywają większej roli. Nie wiem skąd ta niechęć, możliwe, że bierze się z wierności powieści.
"Szpieg" jest skupiony na głównym wątku i wygląda na to, że reżyser starał się możliwie nie wchodzić w poboczne wątki, a postać żony, która głównego bohatera wciąż rzuca i wraca do niego mogłaby odciągnąć widza od tego co w tym filmie najważniejsze - poszukiwania kreta.

@Esme Właściwie to się z Tobą zgadzam. Przeczytaj spoilery +

@doktor_pueblo Jasne, to że kombinuje się nadal po wyjściu z kina jest całkiem cool i wcale nie tak często spotykane. :)
Jeśli chodzi o Stronga Przeczytaj spoilery +


@inheracil Coś w tym jest - kobiety zawsze komplikują sytuację. Zobacz ile namieszały te dwie, a były tylko postaciami drugoplanowymi. Innymi słowy, gdyby pojawiło się ich więcej, nikt już nie zdołałby połapać się w fabule. ;)

@Esme Jak to dwie? Była przecież jeszcze stara koleżanka z pracy :)

pani underfucked

Ano... A ona miała ochotę namieszać, tylko Oldman nie chciał :)

@Esme No tak ale... Przeczytaj spoilery +

@doktor_pueblo Na ile pamiętam Przeczytaj spoilery +


Filmu niestety nie kojarzę... Materiał w sam raz na zagadkę "jaki to film".

Ja to w ogóle nie wiem, o co w tym filmie chodzi. Kto tu wygrał, a kto przegrał? Kim jest jedna z najbardziej demonicznych, spośród nigdy nie pokazanych na ekranie filmowym, postaci, czyli Karla? A kim jest tak naprawdę druga z postaci, której twarzy nigdy w tym filmie nie widzimy? Zresztą, nawet jak nie ma tu drugiego dna, to pal licho. Jest świetny nastrój, świetna historia, świetne zdjęcia, świetne aktorstwo i niepokój, który wciąż mnie trzyma. Bardzo dobry film.

Dobry film, dałbym mu 7,5/10 gdyby była taka skala. Może niezbyt porywający i lekko rozwleczony, ale nie nudziłem się ani chwili. Miał za to jeden poważny mankament - muzykę. Szczególnie to, co działo się na początku było strasznie nijakie i dezorientujące. Szybkie przebiegi, melodyjki latino i etno perkusja. Sama w sobie, była ta muzyka całkiem przyzwoita, ale do tego obrazu nie pasowała mi za cholerę, to nie film o Bondzie! Potem na szczęście się uspokoiło. Dałbym osiem, gdyby całości towarzyszyła jednolita przemyślana ścieżka dźwiękowa (ostatnia scena to wyjątek). Przykład: "Rozmowa" Copolli - dramat wewnętrzny ilustrowany solowym fortepianem. W tym filmie było takich dramatów kilka, do tego ciasna, duszna, gęsta atmosfera i można było to przepięknie podkręcić, muzyką, która towarzyszyła napisom - "zamrożony" wysoki dźwięk smyczków i do tego dwa-trzy akordy fortepianu poprzedzielane pauzami. Byłby to film o jakimś bardziej konkretnym wyrazie.

6, czyli prawie dobry. Myślałem, że nie rozumiejąc pewnych wątków wyszedłem na idiotę, ale widzę, że umysł doktora również nie był tak lotny żeby wszystko ogarnąć. Film przede wszystkim przekombinowany, przeciągnięty, nudnawy przez pierwsze 70 minut. Oczywiście świetne, znakomite wysmakowane zdjęcia, ale przecież nie o to chodzi w filmie żeby był ładny. Bardzo podobał mi się Mark Strong. Pewnie wiele osób się oburzy, ale film mnie po prostu nudził sporymi momentami. Udało mi się trafić na dworcu powieść Le Carne za 9pln, po lekturze zapewne wrócę i zweryfikuję swoją opinię.

No właśnie niestety (w każdym razie zdaniem @Esme) mój umysł był na tyle lotny, że ogarnąłem wszystko, bo nic więcej nie było :) Nie wiem, czy film jest przekombinowany, jest na pewno niehollywoodzki. Gdyby to zrobiło Hollywood, to by się działo: pościgi samochodowe, strzelaniny, seks, a tu? A tu było wszystko zupełnie inaczej, nietypowo. Mi się to akurat bardzo podobało i jedynie mogę (jak Esme) ponarzekać na zakończenie, bo nie było tak dobre i mroczne jak cała reszta. No chyba że było... ;)

mi sie akurat zakonczenie podobalo najbardziej. Moze mialem zbyt duze oczekiwania? Chociaz czasem tak jestm, ze niektore historie Cie po prostu nie wciagaja. Złej woli zarzucić mi nie można, bo Alfredsona akurat lubię.

No właśnie, ależ Dramatikerze, co Dramatiker? Przecież Alfredson jest Skandynawem ;) Mnie nie nudził, przeciwnie wręcz.

Ten film jest jak wyrwany z czasu. Polański mógłby go nakręcić po Chinatown. Warto obejrzeć dla samego szpiegowskiego klimatu lat 70-tych. Sama intryga mogłaby bardziej wciągać. Ciekawsze od rozwiązania zagadki "kreta" było obserwowanie mechanizmów funkcjonowania "Cyrku".

Wspaniała muzyka od pierwszych minut do finałowego "La Mer".

Wdziałem dwa razy. Za drugim razem łatwo zauważyć, że żadne ujęcie nie jest przypadkowe.

„Szpieg” ucierpiał przez sposób jego promocji, bo na pewno nie jest to ani kryminał ani thriller szpiegowski. Tak naprawdę nie ważne jest nawet kto okazuje się kretem – nie o to w tym filmie chodzi.

Oldman genialny. Chłop potrafi nawet zagrać nerwem drgającym na twarzy, która przez poprzednią godzinę wydawała się z kamienia.

Film jest po prostu nudy. Zbyt dużo wątków, bohaterów. Jest przedobrzony. Fabuła zupełnie nie wciąga. Spać zechciało mi się po kilkunastu minutach. Do końca jednak dawałam szansę temu filmowi. Nic z tego. Zawiódł.

z czasem ma potencjał na 9

Za intrygą nie jestem w stanie nadążyć. Może dlatego wciągam się jeszcze bardziej...

oby wiecej takiego kina w kinie

Z niewiadomego powodu zgubiłem się gdzieś w trakcie i jakoś nie mogłem odnaleźć tych powodów to zachwytu, co inni. Może za drugim razem byłoby inaczej. A może po prostu takie filmy nie są dla mnie.

Nie przejmuj się, też się pogubiłem. Ale ja tak zawsze mam jak w filmie jest więcej niż trzech głównych bohaterów.

Świetne szpiegowskie kino, bez efektów specjalnych za to z gęstym klimatem. Gary Oldman pokazuje, że stać go jeszcze na niesamowite kreacje. A kto jest szpiegiem? Bardzo zaskakujący film

Pięknie zrobiony film z wyśmienitym aktorstwem. Nikt nie biega, nie strzela, akcja filmu rozgrywa się w dialogach i międzyludzkich relacjach. Perła w dzisiejszym świecie kina efekciarskiego. Film do którego będę wiele razy wracał.

nutinka
Faalka
bartje
emerenc
patryck
GARN
luckaminski
AgaL
Michalwielkiznawca
exxxpresja