Truman Show (1998)

The Truman Show
Reżyseria: Peter Weir
Scenariusz:

Film opowiada historię Trumana Burbanka (Jim Carrey), agenta ubezpieczeniowego, który wiedzie spokojne życie w cichym, małym miasteczku nadcie przez całą dobę mogą oglądać ludzie z całego świata. Jednak z czasem zauważa niepokojące szczegóły, które poprowadzą go do odkrycia prawdy...

Obsada:

Pełna obsada

Nie zrobił na mnie za wielkiego wrażenia

dlaczego? ja nalegam, uzasadniaj swoje wypowiedzi, bedzie ciekawiej

Bardzo dobry, zaskakujący scenariusz/ sam pomysł fabularny.

Carrey, który zaskakuje rolą dramatyczną. Ed Harris, który powala.

Weir i... Carey? A jednak dobry efekt, porządna hollywoodzka produkcja, więc warsztatowo gładkie, ale mieści sporo ważnych pytań o wolność.

Poruszający film o życiu pod obserwacją Big Brothera. Stawia pytania o wolność jednostki i poszanowanie intymności człowieka. Klasyka

Średni film, polecam oglądać, jedynie wtedy kiedy filmaster już nic innego nie poleca:)

Nawet niezły pomysł, ale na końcu trochę "płasko".

Och naprawdę, nie wygłupiajmy się. Każdy normalny człowiek zorientowałby się trochę wcześniej, że mieszka w ogromnym studio. Mimo to pomysł jest intrygujący a do reszty nie mam zastrzeżeń.

Ciężko chyba powiedzieć. Normalny człowiek raczej nie zakładałby takiego scenariusza - nie przyszłoby coś takiego po prostu do głowy. Mógłby się dziwić z konkretnych sytuacji, ale wpaść na pomysł, że całe moje życie jest wyreżyserowane? W coś takiego mógłby chyba uwierzyć tylko wielbiciel teorii spiskowych :>

Zakładam, że jeśli mieszkałby tam od urodzenia, tj więcej niż 20 lat, to jakaś awaria typu spadający reflektor zdarzyłaby się trochę wcześniej. Bezawaryjność przez dziesięciolecia to jest dopiero teoria spiskowa. :)

Awaria mogła się wydarzyć, ale dlaczego on miałby ją akurat zobaczyć?

Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, kiedy myślę o awarii, to zanik zasilania. Znaczy słońce gaśnie, Naprawdę nie wiem, jak można by to człowiekowi wytłumaczyć. :) Ale może nie ma co rozpatrywać tego filmu w tak poważnych kategoriach.

Mogliby mu wmówić, że to jakieś specjalne zaćmienie słońca;)
Dobra, już analizujmy tego filmu tak dokładnie. Fajny jest i już;)

Ujdzie w tłoku. Nic specjalnego, jakoś specjalnie nie przepadam za tym filmem. Do oglądnięcia raz, góra dwa.

Pomysłowy scenariusz, świetna realizacja, do tego dobra gra aktorska - zwłaszcza Jima Carreya, który już chyba wszystkim niedowiarkom udowodnił, że potrafi grać nie tylko idiotę.

Nie bawi mnie takie kino, oczywiście da się obejrzeć, ale ten film był dla mnie trochę zbyt naiwny.

zycie to teatr, ludzie to zwykle marionetki w rekach kogos wyzej, a ten film to tylko potwierdza. swietne aktorstwo i zdjecia!

Dobrze zrealizowany pomysł na komedię z Jimem Carrey'em

rak pragnę zdrowia to debil ;(

Truman Show auto krytyka konsumpcyjnych amerykanów ? A może inspiracja dle reżyserów programów tkaich jak The Osbournes czy Hogan Knows Best ?

To pierwsze?

Ktoś tu chyba oglądał "bez zrozumienia". Truman Show udaje rozrywkę, ale tak naprawdę stawia fundamentalne pytania. Nawet o Boga, jak się głębiej zastanowić...

Tego się zawsze bałam w szkole na polskim - że mi postawią dwóję za niesłuszną interpretację tekstu. ;) Uważam, że krytyka konsumpcjonizmu też się nadaje. Truman znalazł się w takich okolicznościach przyrody dlatego, że lud pragnął rozrywki, nie przejmując się, że kogoś będzie to kosztowało wolność.

BTW, bardzo podoba mi się pomysł nakręcenia filmu z zamierzeniem zainspirowania innych twórców. :) Z pewnością Wachowscy kręcąc Matrixa pomyśleli właśnie to: "Hej, nakręćmy film, na którym będą się wzorować wszyscy twórcy filmów akcji w XXI wieku".

Nie twierdziłem wcale, że Truman Show trzeba interpretować jako film o kwestiach wolnej woli i Boga, a jedynie że można :) Odnosiłem się tylko do krótkiej recenzji, która (jak zrozumiałem) sugerowała, że to czysta rozrywka. Bez wątpienia przede wszystkim jest to film o roli mediów, oraz satyra obyczajowa. Notabene nie do końca "autokrytyka" bo Weir jest Australijczykiem :)

Natomiast to, że jest jeszcze pewne trzecie dno, czyli jeszcze inny ewentualny klucz do czytania filmu, to chyba tym lepiej o nim świadczy. Dla każdego coś miłego ;))

Zdecydowanie masz rację. Widzę potencjał na ciekawą notkę. :)

A ja zrozumiałam, że stał się inspiracją niejako wbrew intencji twórców. Oglądając go wiele lat temu, myśleliśmy "jakie to smutne", "no, jednak nie wyobrażam sobie, żeby zrobić program z czyjegoś prawdziwego życia". A teraz właśnie to można oglądać w telewizji. Nie ma jeszcze Trumana, ale są ludzie, którzy oddają producentom przynajmniej część życia - przechodzą operacje plastyczne, szukają partnera itd.

Dziękuje o to właśnie mi chodziło ! :)

Z pytaniami o Boga to chyba jednak trochę przesada. Analogia Reżyser - Bóg chyba jest ciut za bardzo naciągana jak dla mnie =o)

Ten film to przede wszystkim krytyka mediów. Krytyka naginania rzeczywistości tak by osiągnąć odpowiednio wysoki słupek oglądalności. Podporządkowania tym słupkom.

W chwili gdy film był kręcony w Polsce raczej tego nie było widać, Teraz zaś... Teraz to po prostu norma. Niestety =o(

Naciągana?

Uwaga: SPOILER

Wyobraź sobie, że pewnego dnia zaczynasz podejrzewać, że "coś nie gra". Wydawało ci się, że masz wolną wolę i samodzielnie podejmujesz decyzje, ale zaczyna się okazywać, że przyjaciele nie są tak naprawdę przyjaciółmi, ani żona żoną. Kim zatem jesteś? Czym jest twoje życie? Czy podejmowałeś jakieś decyzje, czy byłeś marionetką?

Okazuje się, że zostałeś "stworzony", a wolność wyboru była ułudą, którą cię karmiono. "Stwórca" przemawia do ciebie z nieba, a gdy próbujesz mu się przeciwstawić wywołuje burze na oceanie... Paralela jest chyba aż nazbyt czytelna?

Nie twierdzę bynajmniej, że jest to najważniejszy wątek w tym filmie... ale na pewno sam go nie wymyśliłem ;))

Dla mnie to zawsze był film o granicach mediów, satyrą na soap opery i inne reality show. Sceny, które wspominasz, to bardziej pozowanie telewizji na Boga niż bycie Bogiem. Potęga ułudy jest tak wielka, że Pan Reżyser może odgrywać Boga. OK, paralela jest ale pytaniem jest raczej jak daleko może się posunąć TV w kreowaniu rzeczywistości. I czy czasem nie posuwa się za daleko.

Absolutnie nie podważam tezy o tym, że jest to w głównej mierze film o roli mediów.

Przy okazji zwracam uwagę na ironię związaną z nazwiskiem głównego bohatera: Truman czyli prawdziwy człowiek :)

Nawet ci, ktorzy nie przepadaja za Carreyem musza przyznac, ze obronil role...

Film zrobił furorę. Potem weszła konwencja reality-show i stał się rzeczywistością.... Trochę naiwne, trochę prawdziwe, na pewno świetna rola Carrey'a

Obawiam się, że konwencja reality-show weszła do rzeczywistości jednak przed powstaniem tego filmu (http://en.wikipedia.org/wiki/Reality_television#1980s.E2.80.931990s) Zerknij również do krótkiej recenzji autorstwa Sheep i dyskusji pod nią =o)

Błąd jest chyba jednak uzasadniony - jednak to w 21. stuleciu nastąpiła eskalacja tego zjawiska.

Eskalacja tak ale Truman Show nie opowiada o jakichś wyimaginowanych programach tylko przejaskrawia ówczesną rzeczywistość reality-show.
Identycznym przejaskrawieniem jest chyba film z Evą Mendez, którego tytułu niestety nie pamiętam. Widziałem jego końcówkę jakiś czas temu na HBO albo C+. Opowiada o producentce programu "Rosyjska ruletka" (może to się i tak nie nazywało ale zasada byłe identyczna - rewolwer z jedną kulą). Jakaś taka płaska była ta końcówka więc nie szukałem co, to takiego by zobaczyć całóść =o)

Rozumiem, że chcesz położyć nacisk na to, że twórcy nie wzięli swojego pomysłu zupełnie znikąd. W porządku - zdecydowanie mieli materiały wyjściowe do ekstrapolowania.

Myślę, że dla widza odbiór tego filmu zmienia się w czasie. W tym sensie, że to co w roku premiery było trendem, legendą (o tym, że gdzieś zrobili taki a taki program), przejaskrawieniem, w dzisiejszych czasach stopniowo przejaskrawieniem być przestaje. W związku z tym komentarz esthle, choć może nieścisły, wydaje mi się zrozumiały.

Odbiór każdego filmu zmienia się w czasie (bo my się zmieniamy) =o)
Nie wydaje mi się by reality-show były w tamtych czasach czymś co gdzieś-ktoś-zrobił. Przynajmniej nie w USA czy Europie Zachodniej. Błędne wydaje mi się rozumowanie, że *potem* weszły i zmieniły nasz światopogląd. Być może z tego samego powodu pojawia się (jakoś trudny do zaakceptowania przeze mnie) wniosek, że film jest nieco naiwny. Stąd też i moje niezrozumienie komentarza esthle =o)
Na pewno teraz nie szokuje tak jak wcześniej (w końcu mamy za sobą "produkcje" typu Cardasians, The Osbourns czy rodzimego Wiśniewskiego) ale nadal wykreowanie *całego* *świata* na potrzeby reality-show jest jednak nieco chore.

Ja i (jak się do myślam) esthle patrzymy raczej z perspektywy Polski, czyli zdecydowanie nie Europy Zachodniej ^_^. Tu jednak Agent i Big Brother zawitały odpowiednio w 2000 i 2001 roku, czyli po Trumanie.

Jeśli chodzi o "naiwność" to domyślam się, że trudno uwierzyć, że ktoś przez 30 lat nie zorientował sie, że żyje w studio ^_^.

Przypuszczam, że produkować całego świata na potrzeby programu (rzeczywiście pomysł chory) już nie będzie trzeba. Teraz mamy go w Internecie i jest prawdziwy. Usłyszawszy tego "niusa": http://www.chip.pl/news/wydarzenia/trendy/2009/11/porod-na-zywo-w-sieci pomyślałam właśnie o Trumanie. W pewnym sensie ludzie z własnej woli robią "trumanów" z siebie i swoich dzieci (no, dzieci nie pytają o zgodę).

Ja myślę o tej naiwności w inny sposob. Pomyśl - jeśli od urodzenia widziałabyś wyłącznie zielone niebo, uznałabyś zwyczajnie, że niebo jest zielone i przeszłabyś z tym do porządku dziennego. Tak samo, jeśli od początku życia wokół Trumana działy się rzeczy dla normalnego człowieka dziwne, on tego nie zauważał, bo dla niego były normalne (nie miał żadnego punktu odniesienia).

Coś podobnego zostało zaznaczone w dialogu z Matrixa - "Skąd wiemy, że to co bierzemy za smak pizzy, naprawdę jest smakiem pizzy? Przecież te maszyny mogły wszystko pomieszać"

Ja myślę, że masz rację, ale analizujemy tu krótką recenzję esthle (najdłuższe dyskusje wyrastają przy najkrótszych recenzjach ^_^).

To ciekawe, ale mamy nawet mentalna odpowiedz na realisty show i jest nią choroba psychiczna nazywająca się właśnie symptom Trumana. Osoba chora mysli właśnie, że żyje w reality show

Chciałam zapytać, czy jest też syndrom Matrixa, ale wstukałam najpierw w wyszukiwarkę i stwierdziłam, że owszem. I wcale mnei to nie dziwi. A tu zapis przypadku:
http://www.teksty.jeja.pl/57,z-pamietnika-kinomana.html

Jeden z tych filmów, po którym śmiech wraca echem wątpliwości...

bardzo prawdziwy Zakonczenie daje do myslenia

Truman Show, niezła komedia z niezłym Jimem Carryey'em. Ot wszystko.

Jeden z tych filmów, na których śmiech grzęźnie w gardle.

Inny Carrey, inny film, dobry film.

Co by zrobił zwykły człowiek, gdyby nagle dowiedział się, że całe jego życie - nawet żona - to jedna wielka mistyfikacja? W filmie Petera Weira dostajemy na to odpowiedź. A że wszystko kończy się happy endem - to można śmiało powiedzieć, że to pozycja w sam raz na długie jesienne wieczory.

Nieco przewrotnym happy endem - widzowie przełączają telewizory na inny kanał :)

I o to chodzi - Truman wreszcie może żyć bez wszechobecnych kamer. Ja dla mnie happy end ;)

Nie lubię "gry" aktorskiej pana Carrey, jak i jego poczucia humoru a jego gra w dramatach to czysty dramat.

dobre, choć miejscami niespójne. pomysł ciekawy, jim carrey fenomenalny, role poboczne nieco sztywnie wykreowane. świetny scenariusz i dialogi.

Szkoda czasu

?? Szkoda Ci czasu na film, który oceniłeś na 7?? No to jest ciekawostka =o)

scenariusz napisal pewnie psychiatra;;;;

wiecej takich filmów.

Gratka dla lubiących teorię spiskową ;-)

Samospełniająca się przepowiednia o sile pragnienia wolności.

Wielki Brat patrzy. Świetna historia i chyba jeszcze lepsza gra Carreya.

Dobre, dobre, ciekawa fabula.

Carrey jakiego uwielbiam, świetny film, daje do myślenia, zadziwia, klasa sama w sobie

Scenariusz bomba i Carrey w takiej odsłonie...

Genialny film

Nie jestem pewna, czy do końca zrozumiałam sens tego filmu, ale muszę powiedzieć, że oglądało się naprawdę przyjemnie, a sam pomysł został przedstawiony bardzo ciekawie.

Wzruszający choć trailer nie zapowiadał tego.

Błyskotliwie opowiedziany, z optymistycznym przesłaniem film australijskiego reżysera. Okazuje się, że człowieka nie można bez końca zniewalać i manipulować nim. Prędzej czy później ucieknie on z takiego świata, choćby był utopijnym rajem. Znakomita rola Carrey`a. Oglądałam go kilka razy z równą przyjemnością.

Nie umiem napisać recenzji do tego filmu :/ Po prostu taki sobie. Pomysł może ciekawy ale nie jestem fanką Jima Carrey'a :/

dobry ale nie porywający

BRAk BRAk BRAk BRAk BRAk BRAk BRAk BRAk BRAk

Wtórna koncepcja, film nie zachwyca. Dobry na nudę.

Film powstał długo przed portalami społecznościowymi. Jak tak dobrze popatrzeć to dziś każdy z nas ma swój mały prywatny Truman Show i zastanawiam się czy nie zamieniłbym się z nim, bo jego świat miał przynajmniej jasno ustalone zasady gry.... Smutne, choć prawdziwe.

1

Przyznam, że takiej krótkiej recenzji jeszcze nie widziałam. Co oznacza ta jedynka?

super film :) :P

Film z kategorii tych, których poszczególne składniki wydają się przeciętne - a jednak jako całość porywa. Po prostu.

naprawde bardzo dobry film

film do prawdy świetny.

Oglądałem ten film bardzo dawno, ale pamietam go do dzisiaj. Warto obejrzeć

Bardzo ciekawy film sci - fi , jeden z lepszych w gatunku

Bardzo dobry film

Uwielbiam wraca do tego filmu

Świetny film!

Już wiele razy oglądałem i mogę polecić.

super sprawa ten film bardzo duzo śmiechu i radosci

BlonD1E
WeronikaWojcik
dawidLachapelle
ala2004
portale
pkudron
angelika179
Angel179
LukaszMazur
Efunia