Hobbit: Bitwa Pięciu Armii (2014)

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
Reżyseria: Peter Jackson

Dzieło stanowi trzecią część trylogii Petera Jacksona, będącej adaptacją powieści J.R.R. Tolkiena "Hobbit, czyli tam i z powrotem" z 1937 roku. Drużyna dowodzona przez Thorina Dębową Tarczę dotarła do Samotnej Góry, której skarbu strzeże potężny Smaug. Czy Bilbo i jego towarzysze pokonają smoka i odzyskają legendarny Erebor. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Dla nocnych marków. 19 grudnia można obejrzeć film (przed przed premierowo;) na maratonie hobbita. Chyba, że ktoś lubi spać to obejrzy tydzień póżniej o korzystniejszej godzinie:)

Jako niehejterowi bardzo mi się podobało. Mimo paru przegięć jest to godne pożegnanie z tą tematyką. Jest tu wszystko co w fantasy najlepsze.

Jest też wszystko co najgorsze :)

Dlatego oceniłem tak nisko. Te wygłupy Legolasa i Alfrida były rodem z Benny Hilla.

Film trzyma poziom poprzednich dwóch części Hobbita. Jest równie ekstrawagancko jeśli chodzi o starcia, stroje, krajobrazy i równie rubasznie (łagodne określenie prostackiego humoru) jak w całej serii. Na plus scena z cyklu "Gwiazdy walczą na lodzie" w wykonaniu Thorina i Azruga. Fani serii wyjdą z kina z lekkim niedosytem. Niefani powinni omijać kina z daleka.

Director's cut ma być dłuższy o 30 minut, tak że niedosyt faktycznie jest. I oczekiwanie. Ostatnio mówiłam kumplowi, że nocne maratony to już nie dla mnie, wolę dzienne, ale na nocny maraton rozszerzonych wersji "Hobbita" w HFR to bym poszła. :)

Maraton Hobbita musi być świetnym sposobem na bezsenność ;)

Czekam na tą wersję właśnie, bo kinówce jakby odcięto ostatnich dziesięć minut. To wręcz irytujące że nie pokazano co się stało z głównym skarbem filmu, czyli arcyklejnotem. Powrót króla kończy się co prawda długo, ale wszystko jest w nim za to domknięte.

Biorąc pod uwagę, że jedną z moich ulubionych scen filmowych jest ten pojedynek z "Czterech Muszkieterów": https://www.youtube.com/watch?v=3t5hoNdNH8Q, właśnie rozbudziłeś mój apetyt :D

Plusy: łoś, świnia, muflony, orły, Galadriela. Sorry, ale z tego nie ulepię wyższej oceny niż czwórka, mimo że łoś jest epicki i naprawdę się z jego powodu, podobnie jak świni, wzruszyłem, a bez muflonów tańca na lodzie Thorin - Azog by nie było. W moim rankingu najbardziej żenujących scen pierwsze miejsce zdobywa starcie Thorina Dębowej Tarczy ze Złotą Podłogą. CGI zestarzeje się na dniach (smok w Esgaroth już wygląda słabo), humor nie jest najwyższych lotów, a dialogi można streścić w trzech słowach (złoto, złoto, złoto). Szkoda, że jedyna szczerozłota rzecz w tym filmie to głos Cate Blanchett.

Też bym to pewnie tak ocenił, gdyby nie postanowienie, że P. Jackson nie dostanie ode mnie za te hobbity ani grosza ;)

Ilekroć na ekranie pojawił się ten łoś, zaczynałam się zastanawiać, jakim cudem król elfów przeciska się na nim przez bramy, przejścia, krzaki etc.

To fantastyka. Mnie zawsze zastanawia na przykład R2D2 ze Star wars. Wolny, zamulony, sztywny, a jednak wejdzie wszędzie i w dodatku nadąży za każdym. Absurd, ale przymykam oko.

Puścił wojsko przodem, to mu krzaki rozdeptało. Łoś musiał mieć takie szerokie rogi, coby się więcej orków na nich zmieściło.

Bajdełejem, jak ktoś się wybiera jeszcze raz, to może mi zrobić przysługę i zmierzyć czy w tym filmie więcej czasu ekranowego mają łosie, świnie, muflony, niedźwiedzie i orły czy Bilbo.

Widziałam 2 razy, ale już za pierwszym było dla mnie oczywiste, że dziczyzna ma więcej czasu na ekranie niż hobbit i zresztą na to narzekałam. Najwięcej było chyba Thorina, więc nie jest do końca tak, że główny bohater jest zbiorowy i ma sierść.

Przez te Wasze gadki się rozczarowałam, bo myślałam, że dziczyzny będzie przynajmniej tyle co w "Mononoke".

Łoś. Po prostu łoś.

Bałem się, że będzie gorzej. Nie było. Być może dlatego, że nie czytałem jeszcze książki. Było popcornowo, w sam raz aby trzeci rok z rzędu przejść się między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem ze znajomymi do kina.

Plus za odważną i udaną próbę nakręcenia filmu w 48 fps. W 3D, które osobiście lubię (nie zawsze, nie wszędzie ale tu jest OK), przy dynamicznych scenach znacznie poprawia odbiór.

W tej części było albo słabiej, albo zdążyłam się przyzwyczaić i już nie robi to na mnie takiego wrażenia, ale nadal uważam, że to najlepiej zrobione filmy w 3d jakie widziałam. Sceny w pomieszczeniach i pomiędzy domami, a z drugiej części te z lasu pająków i ze smokiem cały czas pamiętam. Pierwszej części nie pamiętam w ogóle, ostatniej nie zapomnę, ale tylko z racji bitki, wiadomo, czy to Tolkien, Harry Potter, czy nawet Zmierzch, na końcu musi być bitka i tego nie dadzą zapomnieć.
W odróżnieniu od 1 i 2, w tej części jest trochę treści wreszcie, choć jest ona dość błaho ujęta, Makbet dla ubogich.
Najfajniejsze są potwory, a nie muflony, takie słodziaki, misiaczki, po pierwszej części Władcy miałam koszmary w nocy, teraz chciałabym takiego na maskotę na kanapę.
Co by tu jeszcze?.. Właściwie to wszystko.

I co tu zrobić. Wiem, że mamy analogiczną wojnę jak w 'Powrocie króla', opartą o szaleństwo Thorina (niczym 'Iliada' oparta oparta jest o gniew Achillesa) i jego błyskotliwe przemyślenia, bladego orka, który już dawno powinien nie żyć, Legolasa, który powinien żyć gdzie indziej, miałki romansowy wątek, spektakularną rozwałkę, choć momentami ze średnimi dekoracjami, a Bilba z kolei nie mamy prawie wcale. Film bez historii, którą zastąpiono wojną totalną i masą efektów specjalnych. Ale kurcze, sprzedałem się temu bajkowemu światu i mimo wszystko chce go oglądać. Pod warunkiem, że nie ma w nim pajaców robiących sobie cycki ze złota.

Ja niestety nie oglądałam wcześniejszych części, ale ta najnowsza mimo tego, bardzo mi się podobała. Moi znajomi, którzy kochają Hobbita, byli zachwyceni, więc jeżeli tylko ktoś lubi fantastykę, to polecam całą trylogię :)

asthmar
nutinka
papuga
aga193
KamilMarx
Blue2012
chaos
bartje
beznazwybez
GARN