Mroczny rycerz (2008)

The Dark Knight
Reżyseria: Christopher Nolan

Batman (Christian Bale) i jego sprzymierzeńcy w walce z przestępczością, porucznik Jim Gordon (Gary Oldman) oraz nowy Prokurator Okręgowy Harvey Dent (Aaron Eckhart) muszą zmierzyć się z nowym wrogiem, geniuszem zbrodni znanym jako Joker (Heath Ledger).

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

nie widzialam

Jak nie widziałaś to po co recenzujesz?

ok, to najlepsza krotka recenzja w historii krotkich recenzji;p

Genialna gra Ledgera, to jedyna rzecz, która mi się w tym filmie naprawdę podobała - reszta ok, ale tylko ok.

Nie lubię i nie oglądam "batmanów". Tę część obejrzałam dla Ledgera i nie żałuję. Szkoda, że to ostatnia rola.

Film byłby dobry gdyby nie jeden mankament. Batman. Ta postać nie pasuje do tego filmu. Paradoks?

Nowa jakość w osobnym już gatunku, jakim jest ekranizacja komiksu.

Rewelacyjny

Film byłby przeciętną sensacją gdyby nie genialna, przełomowa rola Heatha Ledgera jako Jokera. Cholernie szkoda, że to ostatni film, w którym go zobaczymy.

Doskonała obsada! Trochę za dużo amerykańskiego patosu, ale film naprawdę świetny

Warto spędzić te prawie 3 godziny na oglądaniu tego filmu. Efekty specjalne tam gdzie być powinny, fabuła zahacza o inne filmy z tej serii. Jednym słowem kolejny dobry batman.

Muszę przyznać, że dobry film, choć podszedłem z dystansem. Nie ma w nim co prawda komiksowości i mrocznego gotyckiego Gotham Tima Burtona zawieszonego poza czasem, które tworzyło klimat Batmana (I i II), ale jest to przyjemny kawałek zwykłej sensacji z superbohaterem w roli głównej.

Świetny film;) nie sadzilem ze mnie tak wciagnie. Pozytywne zaskoczenie:)

"Mroczny rycerz" został nakręcony z myślą o wyświetlaniu go na ekranie IMAX i faktycznie tak najlepiej go oglądać - wtedy robi ogromne wrażenie. Heath Ledger skradł dla siebie cały film - być może jest to najlepsze pożegnanie dla tego niezwykle utalentowanego aktora.

Sprawnie zrealizowany film akcji, który niepotrzebnie udaje, że jest czymś więcej. Kino psychologiczne? Jak najbardziej. Psychologia dla dziesięciolatków. I nie ma w tym stwierdzeniu ani krzty przesady, bo dobrze widać, że właśnie na taką grupę wiekową "Mroczny rycerz" jest targetowany.

Joker najbardziej wyrazisty podbija ocene filmu o przynajmniej dwa oczka, pozatym przepiekna muzyka... :]

Jak dla mnie arcydzielo filmu akcji, bardzo dobra obsada. Gra aktorow rowniez na najwyzszym poziomie. Szczegolnie podziwiam role "Jokera" Heatha Ledgera, najlepszy joker jaki byl ukazany w ekranizacjach batmana.

Moim zdaniem najlepsza część z opowiadań o batmanie

'One man show' i wiecie o co chodzi

Warstwa fabularna jak zwykle nudna, ale efekty, efekty! No i Ledger rzeczywiście błyszczy. A poza tym nie lubię filmów, w których ciągle jest ciemno.

Dobry film i rewelacyjna gra Jokera ;)

Byłem w kinie dwa razy podrząd:]

Komiks ale jaki! Obejrzenie na ekranie mniejszym niż IMAX się nie liczy.

Film jest dobry. Ale zdecydowanie nie jest arcydziełem.
Po tych wszystkich opiniach stawiających film na równi [a nawet i wyżej!] z arcydziełami kinematografii nastawiłam się na nienaganną fabułę, niesamowite efekty specjalne i nowatorstwo.

Zabrakło wszystkiego.

Nawet mój ojciec [największy fan kina akcji jakiego znam] przysnął w kinie – to zły znak.

Ja również nieco się rozczarowałam. Spodziewałam się filmu bardziej w stylu "Batmana - Początku". Trochę więcej snucia się, rozmyślań i zgłębiania psychiki bohaterów. Tymczasem tu przeważała akcja. Lubię akcję, ale nastawiłam się na coś jeszcze.

Rzecz doskonała w swoim gatunku. Wirtuozerskie użycie kamer IMAX, niesamowita muzyka. Film ze świetnym scenariuszem ,trzyma w napięciu przez 2,5 godziny. Rola Ledgera jest poza skalą wszelkich ocen.

Chyba najlepszy film o Batmanie. Bardzo klimatyczny i mroczny; znakomita rola Ledgera. Owszem, było kilka bzdur, ale w końcu to film o superbohaterze - a jako taki ma swoje prawa.

imho najlepszy film o batmanie, postac Jokera i jego usmiech niezapomniany;), aia to Joker gra tu pierwsze skrzypce.

Kolejny film typu Piraci z Karaibów i o ile nie da się odebrać honoru Heath Ledgerowi, który rzeczywiście, z czystym sumieniem stwierdzam, był niezwykle przekonujący w roli Jockera. O ile Jocker w wykonaniu Nicholsona jest już postacią klasyczną, to Heath Ledger stworzył postać dużo mroczniejszą. Film nadrabia również zdjęciami, ale poza tym jest to kolejna próba reaktywowania Batmana. Niestety, nieudana

Ten wybitny film nie ma nic wspólnego z Karaibami. Reaktywacja batmana miała miejsce w 2005 roku. Zresztą wyjątkowo udana.

Ocena 4 to rzeczywiście przesada, ale przesadą jest też nazywanie tego filmu wybitnym. Sprawna robota, ale czym dłużej trwał, tym bardziej irytował, a końcówka już mnie mocno wkurzyła swoim patosem.

Rozczarowałem się. Uwierzyłem recenzentom, że "Mroczny rycerz" to coś więcej niż komiks w kinie. Niestety nie dla mnie. Oczywiście: Jocker Ledgera to bardzo dobra rola, choć uważam, że jego kreacja w "Tajemnicy Broback Mountain" była o niebo lepsza. Jeśli miałbym wskazać najlepszego aktora w "The Dark Knight" skłaniałbym się ku Oldmanowi.

Oldman jako Gordon był spoko, ale ja (poza Ledgerem, który dla mnie jest poza konkurencją) wolę chyba Michaela Caine. :)

Aktorsko wszyscy byli świetni, ale jednak najwyżej stawiam Ledgera. Rzadko się zdarza, żebym w kinie zamiast śledzić akcję czekał tylko z niecierpliwością, aż będzie kolejna scena z konkretnym aktorem.

A co do filmu -- w ogólności zgoda, to po prostu ekranizacja. Ale z klimatem.

No o roli Ledgera można pisać legendy. Trzeba też podkreślić fantastyczną pracę kamer i muzykę.

No, żeby "pisać legendy" to trzeba mieć dość wysokie poczucie własnej wartości.
Chyba że chodzi o legendy Urbana (z angielska "urban legends") :>

Legenda to bardzo dobre określenie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tę kreację przecenia się ze względu na śmierć aktora. Samo w sobie mnie to zjawisko nie dziwi, ale dziwi mnie jego skala. Z dobrze zagranej roli robi się przełom w historii kina. Na mnie niestety nie zrobił aż takiego wrażenia.

Dla mnie Oldman (zasadniczo fenomenalny aktor!) był w tym filmie nie wykorzystany. Ledger rzeczywiście świetny, ale on w ogóle był świetnym aktorem.
Co do filmu to trochę przereklamowany; ale jakbym oglądał bez takich dużych oczekiwań, to pewnie podobałby mi się bardziej.

W Parnassusie Depp zmiażdżył Ledgera moim zdaniem, mimo że na ekranie był kilka razy krócej. No, ale to Depp :>

Przecież każdą rolę Deppa uważasz za genialną;). Mnie do tej pory zmiażdżył tylko w trylogii karaibskiej.

Też prawda :)

Ledger miał tu prawdziwą, zaskakującą kreację i pole do popisu. Joker jest tak malowniczą postacią, że było z góry wiadomo, kto będzie w "Mrocznym" grał pierwsze skrzypce. Poza tym po "Batman Begins" każdy mniej więcej wiedział, czego się spodziewać po reszcie aktorów.

Poczekaj, poczekaj, michuk.
cyt: "Aktorsko wszyscy byli świetni"
Christian Bale zmieniający głos również? to przecież jakaś parodia. Nie tylko ja to zauważyłam:
http://www.youtube.com/watch?v=HBsdV--kLoQ

Może zmieniał, bo nie chciał się ujawnić?

tak, wiem, ale bez przesadyzmu

No zgodzę się, też mnie rozśmieszył Batman z jego głosem. Ale ogólnie Bale jako Batman nie miał wiele do grania, już więcej Bale jako szef korporacji i tu sprawdził się IMHO dobrze.

W każdym razie akcent miał lepszy niż Tommy Wiseau ;)

Bardzo dobre kolejne dzieło Nolana. Wspaniali aktorzy. Genialny H. Ledger jako Joker

Dużo akcji i efektów specjalnych, ale niestety kosztem psychologii bohaterów i ich konfliktu. Po świetnym "Początku" jest to trochę rozczarowujące.

Chyba powinnaś jeszcze raz obejrzeć ten film.

A ja się zgadzam z Aiczką. "Batman Begins" był genialny, "The Dark Knight" już zdecydowanie gorszy. W sequelu było za mało "Batmana w Batmanie", poza tym Dwie Twarze nie jest do końca udaną postacią (ani na płaszczyźnie scenariuszowej, ani na charakterologicznej). Zakończenie posysa. Tylko Joker winduje "Mrocznego Rycerza" w górę.

Ciężko mi się zgodzić. "Początek" to świetny film akcji i nic poza tym. "Rycerz" to nie film akcji, to sensacyjny dramat psychologiczny. O obłędnym aktorstwie Ledgera, które hipnotyzowało widzów w kinie (byłem na dwóch seansach) nie ma co nawet wspominać. Plus nowatorskie zdjęcia.

Właśnie. Dotknąłeś sedna. "Początek" to świetny film akcji, w którym bardzo zręcznie i wiarygodnie pokazano "narodziny" pewnego kultowego superbohatera. Natomiast "Rycerz" idzie w stronę kina sensacyjnego, ale:

- dramatem bym tego nie nazwał, bo wątek Dwóch Twarzy jest zbyt ograniczony scenariuszowo, by mógł zostać nazwany prawdziwie dramatycznym (chyba że chodziło Ci o coś innego...?)
- kinem psychologicznym też nie, bo psychologii Bruce'a tu jak na lekarstwo, a psychologia Harveya jest taka sobie (przede wszystkim z powodów aktorskich); zostaje świetny Joker, ale Joker, choć bardzo oryginalny i charyzmatyczny, jest mimo wszystko jednoznaczny :)

(Jak łatwo wywnioskować z powyższego, dla mnie centralnym słabym punktem sequela jest postać Dwóch Twarzy).

Uważam, że mieszanie konwencji superbohaterskiego kina akcji z kinem sensacyjnym (dramatyzująco-psychologicznym) nie wyszło "TDK" na zdrowie. Chociaż od strony realizatorskiej to majstersztyk, zgoda (pod tym względem przewyższa "BB").

Większości kinomanom film się bardzo podoba ( http://www.imdb.com/chart/top , http://www.rottentomatoes.com/m/the_dark_knight/ ). To Joker jest głównym bohaterem tego filmu. Jego dialogi z Batmanem na komisariacie, czy z Dentem w szpitalu to naprawdę interesujące wywody. Nie znam też aktora, który tak wczuł się w rolę, że musiał brać środki antydepresyjne co skończyło się wiadomo jak. Przykładowo scena z wysadzeniem szpitala jest mocno dramatyczna.

Stwierdzenie, że Ledger zabił się z powodu grania Jokera jest efektowne, ale chyba jednak mocno naciągane :>
A "większość internautów" nie jest np. dla mnie specjalnym autorytetem. Wolę rekomendacje Filmastera (które zresztą są dobre dla Mrocznego) :)

No i w takim razie nie zaszkodzi mu jedna mniej entuzjastyczna. ^_^
Generalnie widać, że rysuje się pewien podział na zwolenników "Początku" i "Mrocznego" - filmy są na tyle różne, że mało komu podobają się jednakowo.

Umbrin ma rację, biedny Harvey był tylko drugorzędnym wątkiem, więc mógł sobie być kiepski. Pojedynek z Jokerem to oś fabuły. Ta konfrontacja nie rozgrywa się tylko na płaszczyźnie ja-on, zostaje w nią wciągnięte całe miasto. Joker po mistrzowsku manipuluje "niewinnymi ludźmi", wykorzystując ich jako narzędzie chaosu i stawiając Batmana w opozycji do tych, których przysiągł bronić. Ostatecznie superbohater staje się wyrzutkiem. I to jest nowe, ciekawe i dramatyczne.

A Batman Begins to film klasyczny do bólu - rozwój postaci, przymierze z komisarzem, końcowy pojedynek. Trzyma w napięciu, ale żadnych niespodzianek. Lubię ten film, ale nie wywarł na mnie takiego wrażenia, jak Mroczny.

Być może na mój odbiór wpłynęła lektura komiksu "Arkham Asylum: A Serious House on Serious Earth", w którym starcie Batmana i Jokera było (w moim odczuciu) dużo pikantniejsze.

Ooo... "Arkham Asylum" jest świetne - bardzo mroczne i doskonale narysowane. :) Ale tam dramat rozgrywa się glównie na plaszczyźnie psychologicznej a fabuła jest przepełniona symboliką. To całkowicie inne podejście, poza tym według mnie "Asylum" jest właściwie o samym Batmanie, Joker jest postacią pomocniczą, swego rodzaju szamanem.

W gruncie rzeczy postać Ledgera bardzo przypomina Jokera z "Asylum", jest jednocześnie charyzmatyczna i niebezpieczna. I konflikt w Mrocznym też jest dalekim echem konfrontacji z komiksu, tyle że Batman jest w filmie dużo płytszą postacią i wszystko wypada mniej przekonująco.

Swoją drogą uważam, że ani "Batman Begins", ani Mroczny nie zbliżają się nawet do wymiaru prezentowanego przez "Arkham Asylum". Już bardziej Watchmen.

Zgadzam się z pierwszym i trzecim akapitem (z zastrzeżeniem, że nie oglądałam "Strażników").

Natomiast, niestety, _mnie_ nie urzekła tak bardzo postać ledgerowego Jokera. Odebrałam go jako zwyczajnego złoczyńcę, który _oczywiście_musiał_ stale siorbać (tak, wiem, to pewnie przez te blizny). Brakowało mi perwersji i prowokacyjności, które można było odnaleźć w Jokerze z filmu Burtona i która była tak wyraźna w "Arkham".

Każdy podchodzi do filmu z jakimś bagażem wcześniejszych spotkań z rozmaitymi dziełami . I niestety czasem może to prowadzić do rozczarowań, to tyle. Cieszę się, że nie wszystkich "Mroczny" rozczarował ^_^.

Akurat pomysł na tik z siorbaniem wymyślił Ledger - podobno sam robił tak od czasu do czasu.
Faktem jest, że "Asylum" przeczytałam już po obejrzeniu Mrocznego :) A Watchmen polecam.

The dark knight ze wszystkich filmów o batmanie podobał mi się najbardziej. Fajne efekty i dobra gra Bale. Film jest dość dlugi ale tak naprawdę niewiadomo kiedy się kończy - wciąga. No i oczywiście trzeba wspomnieć o Jokerze - świetna rola Ledgera.

Biorąc pod uwagę opinie innych, rozczarował. Nic z Burtona. To po prostu kolejny bardzo dobry hollywoodzki film. Zasługuje na obejrzenie ze względu na wybitną kreację Ledgera.

Bardzo dobrze, że nie ma w "nic z Burtona", bo otrzymaliśmy dzięki temu doskonały film sensacyjny.

zdecydowanie najlepszy batman

Naprawdę udany Batman. Jeśli nie najlepszy. Na pewno obydwie ekranizacje z Christianem Bale'em są o niebo lepsze od wszystkich wcześniejszych. "Mroczny rycerz" ma jeszcze coś, a tym czymś jest Heath Ledger w roli Jokera. Film nie tylko dla fanów komiksów. Jeśli tylko masz ochotę na trochę rozrywki z doskonalą grą aktorską - oglądaj.

Kto nie lubi Batmana ręka w górę. Pusto. No własnieeee. :)))

Cóż, chyba ja bym mogła podnieść rękę... No może nie od razu, że nie lubię, ale po prostu nie robi na mnie wrażenia.

No ale nie nie lubisz ^^ Pzdr

Batmana jako faceta to raczej trudno lubić. Facet latający w obcisłym kombinezonie po mieście i wojujący z człowiekiem-pingwinem, albo człowiekiem-klaunem? Przecież jakbym takiego na imprezę zaprosił, to bym towarzysko spalony był na mieście. Obciach jak nie wiem.

Natomiast filmy o Batmanie lubię. Choć nie wszystkie.

Pozniej, nie takich folmow szukam...

Niech będzie, że daje radę.

Fenomenalny Ledger, doskonały (jak zawsze) Caine, bardzo dobre kreacje postaci w wykonaniu Bale'a, Oldmana i Freemana - czyli obsada idealna.
Dodajmy do tego ciekawy i mroczny, jak na Batmana przystało, scenariusz i wydaje się, że mamy film idealny. Całość psują niestety mocno przesadzone efekty specjalne.
Mimo wszystko film jest warty obejrzenia, gdyż odbiega od znanych do tej pory kreacji Człowieka-Nietoperza.
No i kwintesencja filmu: Why so serious? ;-)

Wydaje mi się, że efekty specjalne akurat tutaj były we właściwej jakości i ilości.

Zwłaszcza scena z ciężarówką stającą dęba, czy podczepianiem się liną (już teraz nie pamiętam dokładnie) do helikoptera czy innego pojazdu latającego ;-)
Dla mnie było tam po prostu kilka mocno przesadzonych scen, ale zdaję sobie sprawę, że to Batman, film akcji, science-fiction, etc. i dlatego dałam 8 punktów za efekty, a nie mniej.
Poza tym, całokształt był wyjątkowo przyjazny dla oka.

Efekt nie przesadzony, bo wykonany z autentyczną ciężarówką :)

Przyznam, że tego nawet nie wiedziałam. Dziękuję za doinformowanie ;-)
Ale czy cała scena była autentyczna? Wyczyny kaskaderskie na motocyklu, wyrywanie latarni, etc.?
Dawno nie oglądałam tej części Batmana, ale pamiętam, że ta scena aż mnie zmroziła przesytem efektów - według mnie był to zwyczajny przerost formy nad treścią, chociaż wiadomo - co kto lubi.

Tak dobrze nakręconą scenę akcji widziałem tyko w kilku filmach. Cała scena jest w 90% autentyczna, a więc wszystkie pojazdy są prawdziwe, łącznie ze śmigłowcem i przewrotką ciężarówki. Oczywiście jest kilka bajerów dodanych komputerem, ale to kaskaderzy tu rządzili ( jeden zginął na ruchomej platformie nad ciężarówką ). Nolan słynie z tego, że komputera stara się używać bardzo rzadko i stawia na realizm w scenach akcji, chociaż to znacznie zwiększa budżet filmu ( Dark knight to cholernie droga zabawka za 185 mln $).

Prawie arcydzieło- i tym razem "prawie" nie robi aż tak wielkiej różnicy, bo gdyby, nie brak selekcji potężnej ilości wątków z pierwszej połowy filmu, mielibyśmy dzieło absolutnie spełnione. Poza tym, "Mroczny Rycerz". przy całej swej masie zalet , ma jeszcze jedną ważną zasługę- ugruntował pozycję Nolana na tyle silnie w świecie Warner Brosu, że szybko otrzymał on od wytwórni zielone światło na realizację już w pełni autorskiej 'Incepcji". Czapki z głów!

mistrzowska rola heath'a ledgera. świetne ujęcia

Chciałbym powiedzieć, że mi się nie podobał, ale to druga ekranizacja komiksu, która zrobiła na mnie wrażenie (Persepolis to inna bajka) i to druzgocące. Znakomity, pełen zwrotów akcji, do końca trzymający w napięciu scenariusz (czuję się jak dystrybutor :P) i znakomita gra aktorska, zwłaszcza Ledgera, (chociaż Bale był jak na siebie mało denerwujący, może przez tą maskę) to główne zalety tego filmu. Efekty specjalne są dodatkiem, a nie siłą napędową. Nie spodziewałem się takiego filmu.

Nie rozumiem Twojego zdziwienia. Dark knight już na starcie został uznany za arcydzieło kina akcji, a średnia na IMDB jak widać nie kłamie :). Nie wyobrażasz sobie jakie wrażenie robił w kinie tuż po śmierci Ledgera. Podczas scen z jego udziałem panowała totalna cisza na sali. To co robił na ekranie powodowało opadoszczęk. Cały czas uważam, że to jeden z największych popisów aktora w dziejach kina. Polecam Batman Begins jako wstęp do Mrocznego rycerza, którego ogląda się potem jeszcze lepiej.

Po pierwsze, nie ufam rankingom. Po drugie, nie lubię komiksów, Batman to nie jest coś, co sprawi, że polecę oglądać film, wprost przeciwnie. Obejrzałem tylko dla Nolana, ale dobrze na tym wyszedłem :)

Umbrin, masz całkowitą rację, że "Mrocznego rycerza" ogląda się lepiej po "Batman begins" - jest o kilka klas lepszy ;)

Nie mogę się zgodzić z tą "nową jakością". Batmany Tima Burtona, kreacja Jokera w wykonaniu Nicholsona nie są w żaden sposób gorsze od dzieł Nolana. Mają zdecydowanie inny, bardziej zakręcony i psychodeliczny klimat, może mniej przystający do obecnych czasów, ale gorsze nie są.

A jak już rozmawiacie o oponentach Batmana - wiadomo już kto się pojawi w nowym filmie? Ja doczytałam, że według reżysera nie będzie to ani Pingwin, ani Mr Freeze, ani Człowiek zagadka (szkoda, bo to akurat wdzięczna postać). Na pewno będzie Kobieta Kot, ale to raczej nie może być główny wróg.

Zaliczyłam powtórkę i nadal uważam, że film jest świetny. Plejada mocnych aktorów,od Bale'a, którego bardzo lubię, przez Caine'a,którego cenię i szanuję, po Oldmana i Freemana, których uwielbiam (a na deser oczywiście fenomenalny Ledger). Bardzo ładne efekty specjalne i sceny akcji. Fabuła, która starczyłaby na trzy niezłej klasy filmy sensacyjne. PERFEKCYJNY montaż. Poza tym,Batman był w dzieciństwie moim ulubionym superbohaterem. Dla mnie jest to jedna z najlepszych sensacji,jakie widziałam.

w dobie dzisiejszej batmanomanii każdy uważa się za fana amerykańskiego herosa, od najmłodszych już lat.

Jako dziecko oglądałam pasjami Batmana kreskówkowego (mimo, że panicznie się bałam po niektórych odcinkach, zwłaszcza przy Strachu na wróble). Pierwszego Batmana Burtona widziałam z 5 razy, jeszcze zanim Nolan pomyślał o stworzeniu filmu (pierwszy raz chyba w wieku 8-9 lat). Powrót Batmana i Batmana Forever też łyknęłam z 4 razy. Potem jeszcze zaliczyłam serię Batman Przyszłości (to były chyba późne lata 90. albo początek '00). Komiksów nie czytałam, nie moje medium. Batmana i Robina też nie widziałam, bo nim zdążyli puścić w TV, dowiedziałam się, jaki poziom ma ten film i wolałam sobie nie psuć wizerunku netoperka. Też nie lubię tej pogoni za modą i natychmiastowego bycia fanem wszystkiego co na topie, ale tutaj to ja przepraszam, chyba mogę się uważać za miłośnika. Faktem natomiast jest, że pierwszego Batmana dawno już nie widziałam, jak będzie leciał w TV muszę go złapać i sprawdzić na chłodno, czy bardziej podoba mi się stara czy nowa wersja.

No bo chyba wszyscy oglądali w dzieciństwie tę kreskówkę i uważali, że Batman jest o dużo fajniejszy od Supermana i Spidermana, bo jest właściwie normalnym człowiekiem. ^_^ Zawsze wolałam też zwariowanych ale ludzkich przestępców niż przybyszy z kosmosu. W Batmanie co prawda pojawiały się czasem różne ofiary eksperymentów, ale w sumie było i tak realistyczniej niż w Suepermanie. W jednym odcinku było nawet o handlarzach narkotykami!

Batman ma też tę zaletę, że w przeciwieństwie do chociażby Żółwi Ninja, pozostaje atrakcyjny nawet gdy się dorasta. Wtedy można przerzucić się na mroczne i "dorosłe" komiksy o problemach osobowościowych tego bohatera i poważniejsze filmy fabularne. Być może niektórzy zapominają o fascynacji innymi postaciami, bo była dużo bardziej przelotna (np. trwała tylko podczas emisji konkretnego serialu albo tylko przez jakiś czas po premierze filmu) niż w przypadku Batmana.

Supermeńskie i spajdermeńskie rajtuzy zawsze wydawały mi się kiczowate w porównaniu z profesjonalnie skrojonym batmańskim kostiumem.

No właśnie - czerń jest zawsze na miejscu :)

Czuje się przekonana Twoja wypowiedzią :D
Z tego co pamiętam, to tak jak zawsze puszczali Batmana Burtonowskiego zima, to tak już od 3 lat nie widziałam go w telewizji (od kiedy leciał latem i go przegapiłam).
Ciekawe, jaka będzie kolejna część... czy Nolan podoła.

Najlepszy filmowy "Batman" - bez dwóch zdań. Ale łatwo można spostrzec, że siła tego filmu leży w postaci Jokera. Została świetnie napisana i jeszcze lepiej zagrana - jest mało aktorów, którzy potrafią sportretować filmowego ars nemesis z taką charyzmą, jak zrobił to Ledger w "Mrocznym rycerzu". Wielka szkoda, że od 22 stycznia 2008 jest ich jeszcze mniej.

Pozwolę sobie zdecydowanie zaoponować. Najlepszym Batmanem był pierwszy Batman. "Bez dwóch zdań". Tim Burton w tym temacie powiedział wszystko. Zrealizował doskonale komiks, nadał Gotham City nowe oblicze, a wszystko z humorem. Mroczny Rycerz to zaledwie dobry film akcji-fantastyczny. Może nawet najlepszy w 2008 roku. Ale w kategorii 'Batman' - daleko w tyle.

@habdank tylko który właściwie komiks zrealizował Tm Burton. Postać Batmana ma tyle inperpretacji i odcieni... Testosteronowy Batman z komiksów Millera to zupełnie inny Batman niż ten psychoanalityczny z "Arkham Asylum", nie mówiąc już o feerii różnorakich Batmanów z tomu nowelek "Batman Black and White". I podsumowanie tego wszystkiego za pomocą jednego filmu to zadanie przekraczające możliwości nawet takiego wariata jak Burton.

Jeśli chodzo o Gotham, to mnie chyba bardziej podoba się industrialne Chicago/Gotham z "Mrocznego" niż klaustrofobiczne miasto nakręcone w studio z pierwszych "Batmanów".

Batmany Burtona to ładne bajeczki, a Batmany Nolana to poważna filmowa sprawa :)

No to już kwestia gustu. Ja jestem trochę nieobiektywny jeśli chodzi o "Mrocznego rycerza", bo irytowała mnie końcówka i zaważyła na ocenę całego filmu (który wcześniej oglądało się nieźle). Być może stąd wyżej cenię Batmany Burtonowskie, których największą siłą była... perwersja :)

No tak, pierwsze Batmany były faktycznie bardziej pikantne i miały więcej iskier damsko-męskich. To był ich duży plus. :)

No ok, role kobiece były w Burtonowskich wyrazistsze.

Szczerze mówiąc nie wiem, którego Batmana - komiks miałem w rękach jako chłopiec, ale pamiętałem go właśnie tak... A może tak go pamiętam odkąd widziałem Batmana Burtona? Nie umiem powiedzieć. Ale chyba nie ma wątpliwości, że Jocker Nicholsona był bardziej komiksowy, bajkowy, niż przejmujący, skomplikowany, dramatyczny Jocker Ledgera? Nie mówię wcale "lepszy", po prostu bardziej komiksowy.

Nie jestem pewna do końca. Ledger dostał do studiowania "Zabójczy żart" i "Arkham Asylum" i jego Joker trochę z nich czerpie, tak mi się wydaje. Ale to są ambitniejsze komiksy. Klasyczna postać Jokera, z kwiatkiem sikającym kwasem i skłonnością do groteskowych żartów, jest oczywiście bliższa Nicholsonowi. :)

Nicholson zagrał świetnie Jokera-klauna, który lubi wybuchowe zabawki. Ledger zagrał obłędnie Jokera-szaleńca, który jest gorszy od terrorysty, bo jak sam mówi nie ma nawet motywów i celu swoich poczynań.

Ich siła tkwiła nie tylko w damsko-męskich smaczkach, ale również w pewnej (typowo Burtonowskiej), jak to doktor powiedział "perwersji". Burton zawsze tworząc te swoje "bajeczki" dla małolatów robi to w taki sposób, że każdy "duży chłopiec" znajdzie w nich odbicie swoich własnych fantazji. Batman Burtona był gumowy, sztywny aż do przesady, wyrastał spod ziemi zawsze kiedy był potrzebny, był szarmancki, bogaty, tajemniczy... Nie miał udawać prawdopodobnej postaci, bo był SUPERHERO. Miał być plastikowy, mroczny-superman. Miasto było ciasne i mroczne - miało być symboliczne. Przestępcy byli NOIR, byli sarkastyczni i jednobarwni. Mieli tacy być. Wszytko miało swoje przekrzywione proporcje i było czarno-białe jak schody w Vincencie czy w Beetle Juice. Ale takie są bajki dla dzieciaków i takie są auto-fantazje małych chłopców. Nikt nie wyobraża sobie siebie jako superbohatera, który jest moralnie dwuznaczny... Batman Burtona nie zabijał, jego ofiary ginęły w wypadkach :-) A jednocześnie było wszystko jakoś zbyt plastikowe, mroczne i wykrzywione, jak na bajkę dla dzieci. I za to kocham Burtona :-)

Tak, tak, ja pisząc o perwesji nie miałem na myśli tylko postaci kobiecych, ale to o czym pisze Habdank.

U Bartona wszystko jest takie dziwne, nie wiadomo jak reagować na takiego np. Człowieka-Pingwina; jest z jednej strony kuriozalny i groteskowy, a z drugiej jednak straszny, ale badziej podświadomie niż świadomie, jak jakieś dawno zapomniane lęki z wczesnego dzieciństwa.

Filmy Nortona nie budzą takiego podświadomego lęku, bo są bardziej "normalne". To dobre kino, ale zupełnie inne.

W sumie ja się z Habdankiem zgadzam - filmy Burtona są takie jak napisaliście. :) I lubię je za to. Ale to, że Burtonowi udało się skrzyzować Batmana z rodziną Addamsów, nie znaczy wcale, że powiedział wszystko w temacie. Przeciwnie wręcz, w swoim indywidualizmie doprowadził go do postaci skrajnej, może i bilskiej fantazjom małych chłopców, ale zrealizowanej tak, że małych chłopców straszyłaby po nocach. Moim zdaniem najbardziej "pierwotny" jest Batman rysunkowy, ten z kwadratową szczęką. Batmany Burtonowskie to wariacja na temat mitu popkultury, a nie jego najdoskonalsza forma.

To jest chyba po prostu kwestia gustu. Ja właśnie zawsze sobie wyobrażałem Batmana tak jak go przedstawił Nolan. Superhero to on był tylko z definicji. Nigdy nie miał żadnych nadludzkich zdolności, dlatego tym bardziej nie podobało mi się robienie z niego mrocznego-supermana jak to ujął Habdank. Już po Batman Begins wiedziałem, że kolejna część jeszcze bardziej mi się spodoba, natomiast Batmany Burtona zawsze mi się wydawały infantylne. Generalnie lubię jego filmy, ale do Batmana mi nigdy taka stylistyka nie pasowała.

Kogokolwiek bym nie spytała po tym filmie, o opinię - każdy stawał się nowym fanem Batmana (co dla mnie było dosyć irytujące, bo od dziecka byłam zakochana w Burtonowskich wersjach). Fenomenalna innowacja, świetna gra aktorska, efekty specjalne, dobra akcja. Wprawdzie film jest strasznie długi - ale proporcjonalnie opłacalny do obejrzenia ;)

Zaiste jeden z najgenialniejszych filmów, jakie dane było mi oglądać. Nigdy nie oczekiwałem, że film inspirowany komiksem można próbować nazwać arcydziełem. A jednak.

zawiodłam się na tym filmie. Aktorsko rewelacyjny, technicznie bez zarzutu (pomijając taką sobie muzykę), ale dawno się tak nie wynudziłam. Gdyby nie sceny z Jokerem, nie wytrzymałabym chyba do końca - może gdyby poświęcić więcej miejsca tej postaci, byłoby to dla mnie coś więcej niż dobrze zrobiony film akcji, ale tak... Nie chcę się rozpisywać o fabule, ale nie znalazłam w niej nic "głębszego", chociaż recenzje filmu, które czytałam, sugerowały, że jest dość ambitny. Batman wkurzał mnie bardziej niż ktokolwiek inny (to chyba nie wina aktora, bo po Velvet Goldmine lubię Bale'a). Świetna rola Oldmana. Szkoda Heatha Ledgera, Hollywood faktycznie straciło jednego ze swoich najlepszych młodych aktorów :(

Król gatunku !

Sztos

bardzo fajny wciagajacy film

Zajebisty film ale mi bardziej się widzi trzecia cześć Mroczny rycerz Powstaje

Najlepsza część

świetny film , uwielbiam wracać!

świetny film

joker świetny

Świetny film a gra aktorska Heatha Ledgera mistrzowska, chyba najlepszy aktor który zagrał postać jokera szkoda że już go nie ma w środ nas

BlonD1E
Chmerson
warkocz
dawidLachapelle
Gohan30
balzac4
portale
ania00
pkudron
TomaszKoczar