Blues Brothers (1980)

The Blues Brothers
Reżyseria: John Landis
Scenariusz: ,

Po wyjściu z więzienia Jake Blues (John Belushi) i jego brat Elwood (Dan Aykroyd) udają się do prowadzonego przez zakonnice sierocińca, w którym się wychowywali.
Tu dowiadują się, że kościół zaprzestał finansowania tego przybytku, a na zapłacenie zaległych podatków zostało tylko 11 dni.
Bracia postanawiają zdobyć pieniądze, pomysłem na to ma być trasa koncertowa z odrodzonym zespołem bluesowym, który przed laty założyli. Chociaż mają „misję od Boga”, to w każdym miejscu, w którym się pokażą, natychmiast pakują się w kłopoty.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Musicalowy geniusz w czystej postaci. Plejada gwiazd blues'a, John Belushi w szczycie formy. Aż ciężko uwierzyć, że dwa lata później umarł.

Wysoka ocena głównie za muzykę - każdy, kto się swego czasu liczył, zaśpiewał w "Blues Brothers". Scenariusz dość głupawy, ale to nie przeszkadza, można zamknąć oczy i się rozkoszować.

Poprawa humoru gwarantowana. Ładunek pozytywnej energii. Luz blues.

Jak dla mnie najlepszy film w historii. Humor, muzyka, gra aktorów, niezapomniany klimat... Można oglądać bez końca.

Jeżeli mam wybrać sam soundtrack albo film wybiorę tylko ścieżkę dźwiękową. Końcowa część nuży coraz bardziej wraz każdym kolejnym statystą i rozbitym samochodem.

Muzyka z tego filmu jest przegenialna, same najlepsze kawałki. Do tego całkiem solidna dawka niezłego absurdalnego humoru, zarówno słownego, jak i sytuacyjnego. Uwielbiam luz i stoicki spokój, z jakim główni bohaterowie przyjmują to, co im się przytrafia (komentowanie wystaw sklepowych podczas ucieczki autem przez centrum handlowe). Na deser cała banda doskonałych muzyków z Rayem Charlesem, Cabem Callowayem i Jamesem Brownem na czele. No i ta totalnie i całkowicie pokręcona końcówka. Mnie pasuje

Iceman
Nietutejszy
Ajdaho
Guma
avrewska
JUMAN
KataCzy
jayb85
Przemax
bttfisthebest