Spring Breakers (2012)

Reżyseria: Harmony Korine
Scenariusz:

Cztery przyjaciółki z koledżu aresztowane po napadzie na fastfood zostają wykupione z aresztu przez kogoś, kto chce zlecić im pewną brudną robotę...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Rzadko się udzielam, ale czuję, że w tym wypadku powinnam. Harmony Korine zrobił bowiem niesamowity film - z pozoru kolorowy, jak teledysk, ze ślicznymi dziewczynami, które chodzą półnagie i chcą tylko świetnie się bawić - sporo osób czyta ten film tylko w ten sposób, a to krzywdzące. Moim zdaniem "Spring Breakers" do lustro dla dzisiejszych amerykańskich nastolatków, wychowanych w hedonizmie i dostatku. Otoczka niby z wideoklipów, świetna muzyka Cliffa Martineza i Skrillexa tworzy klimat nie do opowiedzenia - podniecający i przerażający, czasami zabawny, innym razem przygnębiający . Trudno opisać wszystkie smaczki, trzeba poczuć. Zdecydowanie polecam wycieczkę do kina.

Jestem tutaj ponieważ zastanawiam się czy iść na ten film do kina czy sobie odpuścić. Ale moje obawy tylko się zwiększyły. Zwiastun na prawdę stylizowany na klipy czarnych raperów, w których o nic innego nie chodzi tylko o półnagie kobiety i wódkę z piwem. I chociaż nie widziałem tego filmu to intuicja mi podpowiada, że nie tędy droga. Film jest grany w multipleksach - świątyniach hedonizmu, co dowodzi, że kultura zabawy wsysa takie teksty do własnej narracji. Tak też było w latach 60. kiedy Godard chciał przeciwstawić się kulturze konsumpcji, ale z jej perspektywy jego pomysły stawały się inspiracjami do tworzenia reklam telewizyjnych. Raczej chciałbym zobaczyć obraz hedonizmu widziany oczami filozofa, w stylistyce dekonstrukcji mitu. Chciałbym żeby ktoś pokazał miejsca w których balon jest dziurawy.

Harmony Korine to nie filozof, a idąc dalej Twoją metaforą, to w tych świątyniach hedonizmu może być on raczej kapłanem popkultury niż egzorcystą odprawiającym nad nią swoje modły. Ten film jest pastiszem, bo on tę popsztukę szanuje, rozumie i świetnie się nią bawi, kpi natomiast z tych, dla których jest ona jedynym bóstwem.

Bardzo ładny estetycznie (cóż za zaskoczenie po Trash Humpers) i smutny socjologicznie kejs nt nastoletniego kiczu mentalnego i głębokiej naiwności w pojmowaniu "girls just wanna have fun". Całą wymowę filmu można by właściwie streścić jedną sceną, w której bohaterowie śpiewają arcywzruszającą piosenkę Britney Spears - tfurczość artystki wreszcie doczekała się właściwego kontekstu. Nowy Korine upojnie wręcz obnaża "nasze czasy" i ich pustkę. Tyle że zamiast bandy kopulantów gwałcących śmietnik jest np. Skrillex.... Soundtrack is a must?

Ten film trzeba zrozumieć, wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że się spodoba. Moja recenzja: http://www.filmowe-abecadlo.blogspot.com/2013/04/spring-breakers-2012.html

Największym atutem „Spring Breakers” są barwne, nasycone, nasłonecznione i ciekawie skadrowane zdjęcia. Muzyka też jest dobrze dobrana, a koncept, choć ciężkostrawny, broni się oryginalnością. Co się nie broni? Powtórzenia zdań, grafomańska nibypoezja, pozorowana głębia, silnie się na artyzm, żałosna lista dialogowa i koszmarne aktorstwo. W zalążku fabuły pada mantra: „Zachowujcie się, jak gdybyście grały w filmie”. I to jest właśnie to, co robi w tym filmie większość obsady – zamiast grać pozoruje granie. Jeden Franco się stara, a i tak w dużej mierze jedzie na charakteryzacji. Warto uprzedzić, że obraz, choć kolorowy i pełen cycków, NIE JEST filmem lekkim i masowym. Cały ten kicz i psychotyczna wida to eksperyment. Potrafi rozbawić kumulacją absurdu, ale jest też w stanie mocno zmęczyć. Nie pamiętam, czy wcześniej zdarzyło mi się coś takiego w kinie, ale w trakcie tego seansu 2 razy wyrwało mi się „Och, spie*dalaj!” skierowane do reżysera. Dobrze, że było głośno, bo byłoby mi głupio.

No cóż... Do 3 razy sztuka. Następnym razem jak mi Filmaster krótką reckę zeżre, po prostu przerzucę się na bloga.

Szczęście w nieszczęściu (bo to dobre komentarze były), że tym razem nie zamknęłam karty w przeglądarce i udało mi się zrobić print screeny.


sporo oczekiwalem po tym filmie, niestety jestem zawiedziony. film jest nudny i musialem sie zmusic zeby dotrwac do konca, oprocz kilku ciekawych scen niczym specjalnym sie nie wyroznia , podsumowujac ... @upy nie urywa, czyli szkoda czasu.

Gdyby Britney Spears miała problem z wyborem reżysera do następnego teledysku, to może śmiało zgłosić się do Harmony Korine.

MRZVA
NarisAtaris
alanos
Nimfa
WANROY
jakilcz
jhsdsdkf
PrzemyslawLes
blinkring
anitaj