Jesteśmy tym, co jemy (2010)

Somos lo que hay
Reżyseria: Jorge Michel Grau
Scenariusz:

Mężczyzna w średnim wieku umiera, pozostawiając bez środków do życia żonę z trójką dzieci. Zrozpaczona rodzina nie tylko musi poradzić sobie ze stratą ojca, ale przede wszystkim stawić czoła niezwykle trudnemu wyzwaniu - jak przeżyć. Są bowiem kanibalami. Od zawsze żywią się ludzkim mięsem, spożywanym w krwawym ceremoniale. Ofiar zawsze dostarczał ojciec.(WFF)

Obsada:

Pełna obsada

Zakładając ze to horror, to jest jednym z lepszych jakie widziałem. Jako dramat rodzinny sprawuje się nieco gorzej, choć moral jest jasny: rodzina powinna trzymać się razem;)

Trochę mało, proszę o więcej!

Zmarnowany kawałek taśmy, który nudzi jak flaki z olejem. Bohaterowie nieciekawi i z gruntu niesympatyczni - dzięki temu nie obchodzi nas, dlaczego jedzą mięso, dlaczego wybrzydzają na posiłek z prostytutki i co to za tajemniczy rytuał, który tak koniecznie chcą przeprowadzić. I dobrze, bo nie doczekamy się wyjaśnień. Zero napięcia i zainteresowania poza tym, kiedy koniec.

Jako horror się nie sprawdza - nie jest specjalnie straszny. Jako dramat rodzinny płytkie - nie dowiadujemy się o rodzinie ani praktykowanym przez nich ceremoniale praktycznie nic. Ani główni bohaterowie, ani śledząca ich policja nie wzbudza naszego zainteresowania, a najsympatyczniejszymi postaciami są ofiary - prostytutki, więc przez cały czas seansu nie obchodził mnie niczyj los. Kiepsko.

No cóż, spodziewałem się trochę więcej po tym filmie. Szczątkowa fabuła, bohaterowie jacyś tacy nijacy, ich dramat wcale nie dramatyczny i słaba końcówka. Można obejrzeć, ale bez rewelacji

patrycja76
MureQ
aneczka840
Szamanka
lapsus
annemily
k0g00t
rosemary83
vintitres