Slumdog. Milioner z ulicy (2008)

Slumdog Millionaire

Jamal, mieszkaniec slumsów Bombaju, w wieku 18 lat bierze udział w hinduskiej wersji "Milionerów". Od finałowej wygranej dzieli go ostatnie pytanie, jednak zanim zdąży na nie odpowiedzieć, aresztuje go policja. Funkcjonariusze chcą się dowiedzieć jak chłopak - analfabeta może wiedzieć tak dużo. Jamal opowiada prawdziwą historię dzieciństwa, przemocy i miłości swojego życia. To ulica była jego szkołą. Szkołą przetrwania...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Nieprawdopodobna historia, płytkie postacie, których działań i motywów nie rozumiemy, zero chemii w głównym miłosnym wątku + na osłodę dobre zdjęcia i niezły montaż. Skąd ten film wziął się w nominacjach do Oskara, Budda raczy wiedzieć.

Banalna historyjka opowiedziana za pomocą doskonale skonstruowanej narracji. Tylko bollywódzka końcówka jakoś nie pozwala przejąć się losami bohaterów.

To nie pastisz. To normalny film, bardziej skoncentrowany na relacjach międzyludzkich (dramat psychologiczny) niż bolly czy sensacja. Eksperyment z indyjskimi filmowcami, zamiast z angielskimi, udany, bo utrzymał film w specyficznym klimacie. Podobało mi się, ale to nie jest oscarowy film.

Historia Jamala, którego przesłuchują policemani ;)

Miłość jak w polskich serialach, scenariusz również przerysowany. Z innej strony świetna gra dzieci, początkowa część filmu wywołała u mnie sporo pozytywnych emocji, ciekawa muzyka.

film dobry, ciekawy pomysl na scenariusz

A może: "Milioner ze slumsów"? Szkoda, że dystrybutor nie dał polskiego, np. takiego tytułu).
To przede wszystkim wirtuozeria montażu, no i bardzo zgrabne połączenie dwóch -woodów, która dało nową wartość. Co jednak ważniejsze: dla mnie w tym filmie bajka wcale nie kłóci się z realizmem...

Och, to takie amerykańskie. Ładnie zrobione, ale obawiam się, że nic ponad to.

Fajny! Muzyka i zdjęcia rewelacyjne. Fabuła, jeśli potraktować ją w kategoriach bajki dla trochę starszych dzieci, również wymiata. Ja się doskonale bawiłem. Nie interesuje mnie, czy dostał za dużo czy za mało Oscarów - po prostu podobał mi się i już :)

Z świetnym montażem i zdjęciami zdecydowanie nie jest to film przeciętny. Nie popada w łatwą idealizację - scenariusz zawiera elementy, których w filmie Hollywoodzkim byśmy na pewno nie zobaczyli, i za to zasługuje na szacunek. Niestety, jest również zbyt płytki by zasłużyć na miano wybitnego.

Fajne kino rozrywkowe na weekend. I tyle.

Fabuła bajkowa, choć film był kręcony chyba z myślą o dramacie. Postacie bardzo prostolinijne, którym z góry zostały przypisane charaktery i nie zmieniały się w trakcie filmu. Ocena być może byłaby wyższa, ale do filmów oskarowych podchodzę bardziej krytycznie i w tym przypadku zawiodłem się.

+ rewelacyjnie zrealizowany (zdjęcia!)
+ dobór aktorów
+ śliczna Freida :)
+ muzyka

- prawdopodobieństwo zajścia takiej historii miłosnej równe jest mniej więcej jedynce na siedemnastym miejscu po przecinku...
- ...i jeszcze drastyczne spada, biorąc pod uwagę happyend ;)

Niezobowiązująca rozrywka kłąniająca się w pas gustom możliwie najszerszej publiczności. Raczej hit sezonu niźli wiekopomne dzieło...

Niezły początek, egzotyczne Indie, ale im dalej tym bardziej (h|b)ollyłódzko.

Film opowiada dość poruszającą historię - zwraca uwagę na kilka ważnych problemów społecznych. Nie wzbudził on jednak mojego entuzjazmu.

Straszna pomyłka oscarowa. Jeden z powodów, dla których przestaję ufać akademii filmowej. Piękne zdjęcia, fatalna fabuła i słabe kreacje aktorskie.

No, w końcu jakiś Filmaster poznał się na tym bollywódzkim oszustwie Boyle'a! :>

Oglądało się przyjemnie, ale czasem pojawiały się straszne dłużyzny.

Właściwie to nic nie można temu filmowi zarzucić, ale własnie dlatego, moim zdaniem, na oscara nie zasługuje. Muzyka jest doskonała, ale muzyka stanowi jeden z wielu elementów filmu. RZeczywiście, obietnica dobrego samopoczucia po obejrzeniu Slumdog Millionaire zostanie dotrzymana, ale film najzwyczajniej w świecie nie powala.

Podobał mi się ten film..piękne zdjęcia..szczególnie fragment biegnących przez slumsy dzieci... ale tak zastanawiałam się ,czy przypadkiem jego oskarowy sukces nie był próbą pokazania bollywoodowy kto tu rządzi...albo odwrotnie;p

Danny Boyle jest chyba jednym z najbardziej niezrozumianych reżyserów na świecie. Całe życie chciał kręcić rozrywkowe kino, a przez jeden wypadek przy pracy (Trainspotting) ludzie dorobili mu gębę reżysera z ambicjami. I tak się za nim ciągnie.
"Slumdog" jest rewelacyjnym pomysłem z punktu widzenia producentów - jak sprzedać Bollywoodzki patent w Hollywood. Za to czapki z głów! A cała reszta cóż... jak się komuś podoba, to proponuję zainteresować się mocniej Bollywood. Robią tam tego na pęczki.

Nie znam jego innych filmów niż te dwa, ale twoje wyjaśnienie brzmi całkiem sensownie. =}

No cóż... Zasłużył sobie na te oskary... Po prostu. :)

nie, nie zasłużył

potwierdzam, nie zasłużył. 2:1 dla nas.

3:1 ;)

A ja cały czas twierdzę, że jednak zasłużył. 3:2 ;)

Jedna z największych pomyłek akademii.

Zasłużył, albowiem gdyż nagroda ta nie jest nic warta. Taki napędzacz widowni. Akademia zadbała żeby film trafił do właściwego odbiorcy.

Przyjemny ciekawa realizacja

nie przebrnęłam. nie wiem dlaczego, bardzo mi się nie podobał, wyszlam w połowie.

Nie jest to Trainspotting ale film dobry. Chociaż mam wrażenie, że tak wysoko oceniany głównie przez "współczucie na pokaz" wyrażane przez dużą część środowiska filmowego ;p

Świetny scenariusz, nie mój klimat. Trzeba zobaczyć

Film oparty o bardzo ciekawy pomysł (i nawiązanie do Indii), ale jednak nie wzrusza ani nie powoduje że trzymamy zbielałe kciuki za bohatera, a przecież to właśnie powinno być jego siłą. Niemniej scenariusz zbudowany z żelazną konsekwencją układanki (np. pytanie o muszkieterów) i nie boli obejrzeć.

Nieprawdopodobna i fajna historia. Polecam

Po prostu inny od wszystkich, zdecydowanie miał w sobie coś nowego. Świetny pomysł, przyjemny w odbiorze. No i ta muzyka :-)

Nie ma to jak oznajmić na początku filmu o Milionerach, że główny bohater dotarł już do 11 pytania i dzieli go jedna odpowiedź od zwycięstwa. Jak wtedy liczyć na jakiekolwiek napięcie? O wymowie tego płaskiego dziełka szkoda się wypowiadać. Spokojnie przełknąłbym te wszystkie bzdury o sile miłości i przeznaczeniu, gdyby aktorstwo prezentowało choć odrobinę przyzwoity poziom, a reżyseria ambitnego Boyla nie kpiła z widza. Więcej emocji znajdę w TVNowskiej wersji znanego teleturnieju.

Mnie się podobało, chociaż do ostatniej chwili liczyłem, że nie będzie takiego słodziuśkiego happy endu. Przeczytaj spoilery +

Poza tym, bardzo pozytywne odczucia.

Kiepska bollywoodzka podróba Miasta Boga.

@szymalan Boyle nie jest ambitny. To złudzenie wynikające z tego, że jest reżyserem "ambitnego" Trainspotting. Tyle że oprócz tego Trainspotting od dawna i konsekwentnie kręci komercję.

@umbrin A co to ma, przepraszam, wspólnego z Miastem Boga? Trochę od czapy to porównanie, chyba że coś przeoczyłem.

a do tego mało to bollywoodzkie, choć to akurat zaleta ;)

No bollywoodzkie to akurat jest mocno. Owszem nie ma śpiewów, ale cała idea (papierowi bohaterowie, wielka miłość, niespodzianki losu, śmiech i łzy a na koniec grand happy finale) jest czysto bollywoodzka.

mnie to zalatywało holiłudem przyprawionym tylko jakąś masalą, ale faktycznie na boliłudzie się nie znam, bo widziałem jakieś kilka tytułów :)

No dobra, to ja biję głową w pierś (a co! ;)) i przyznaję, że nie widziałem ani jednego całego filmu Bollywood (ze dwa widziałem we fragmentach), tak więc to było takie moje wyobrażenie o Bollywood. Ale przyznaję - zhollywoodzony ten Bollywood.

Z innej beczki @Oferma: Ty zdaje się masz Cyfrę i tym samym Ale Kino, prawda? W tym tygodniu będzie na Ale Kino (wtorek, 17.10) dokument "Babilon Nollywood", o trzecim przemyśle kinowym na świecie - nigeryjskim. Polecam! Napisałem nawet o tym filmie notkę swego czasu.

Prawda, mam Cyfre. Notkę pamiętam i dokument na pewno obejrzę. Dzięki za rekomendację :)

Wychodzi, że odnośnie bollywoodzkości Slumdoga to przydałby się tu jeszcze jakiś fachowy komentarz fanki Shahrukh Khana :)

Jest taka na stanie? Właśnie, jak można uznać film za bollywoodzki bez Shahrukh Khana, lub aktualnego bóstwa tamtejszego kina? Początek, który uważam za rewelacyjny, jest zbyt brudny na tamte standardy estetyki. W pewnym momencie faktycznie skręca w stronę bollywoodzkiej fabuły.

Pierwsze pół godziny wygląda jak Miasto Boga 2 i jest to jedyna znakomita część filmu.

No obawiam się, że nie zauważyłem. Mi ten film (w sensie Slumdog) od początku śmierdział bajką dla wrażliwych Amerykanów, a nie uczciwą opowieścią. No ale może to dlatego, że zapoznałem się już wcześniej z paroma recenzjami i żadnych złudzeń co do jego realizmu ani przez moment nie miałem. Dla mnie przede wszystkim od początku "brud" w Slumdogu jest "made in a Hollywood basement", ani przez moment nie wydawał mi się prawdziwy. A w "Mieście Boga" i owszem.

Mnie się wydaje, że Boyle próbuje uprawiać coś na krawędzi między "jestem ambitny" i "robię kino rozrywkowe" (i w sumie chwała mu za to). Na coś takiego wygląda mi np. "127 Godzin" (choć jeszcze nie oglądałem). "Trainspotting" Imo tez jest czymś takim - ja poza tym, że miałem okazję do porządnej refleksji, świetnie się na tym filmie po prostu bawiłem.
Ale o ile tam tą konwencję kupiłem , o tyle w "Slumdogu" mnie to jednak irytowało. Te wszystkie bollywoodzkie cechy które wymienił doktor pueblo - to dobijało seans.
A w dyskusję o Bollywood przy okazji "Slumdoga" wolę nie wchodzić, bo to samo rodząca się pułapka :)

Kolory, muzyka, dynamika bardzo mi się podobały. Nieznośne sience-fiction jeśli chodzi o fabułę, hollywoodzki plastik. Rzeczone slumsy są zbyt sterylne i nieprawdziwe. Widziałem prawdziwe slumsy i wrażenia miałem odmienne. Tutaj za mało w nich brudu (w przenośni).

Czyli reasumując: nieznośna, plastikowa fabuła i niewiarygodna przesłodzona sceneria. Zgadzam się z tą oceną, tylko za co 8 do licha?! Przecież to słaby film jest.

Masz rację co do tej ósemki. Ja jestem na razie we wstepnej fazie zapoznawania się z filmasterem i przesadziłem z oceną.

Tak naprawdę łatwiej jest wypisać wady filmu, niż jego zalety, dlatego po przeczytaniu Twojej
recenzji też miałam przez chwilę wrażenie, że film niezbyt Ci się podobał. Jednak napisałeś, że niektóre elementy Ci się bardzo podobały. Dlatego ogólną ocenę filmu musisz ustalić sam. Oceniaj jak chcesz, bo to jest Twoje prawo. Jeżeli film Ci się podobał, to daj mu wysoką ocenę. Film może być według większości słaby, ale dla Ciebie może być świetny.
Pisze Ci to osoba, która Slumdoga oceniła na 9, a powszechnie uwielbionego Avatara na 5 ;)

To nie jest opowieść o Kopciuszku, ani spełnienie amerykańskiego snu. Brutalność ulicy nie miesza się z Hollywoodzkim blichtrem, pomimo pięknej muzyki w tle. Zachwycające zdjęcia i prawdziwość sytuacji zaskakują na każdym kroku. Do końca nie wiadomo co za chwilę się wydarzy, choć koniec mimo wszystko aż tak zaskakujący nie jest.l

Indie kraj kontrastów, co zostało uchwycone w Slumdogu. Chociażby końcowa bollywoodzka scena na dworcu. W codziennym życiu po brzegi wypełnionym tłumem ludzi, gdzie trudno rozróżnić, kto jest pasażerem oczekującym na pociąg a kto jego mieszkańcem. Jamal to bardziej życiowy zwycięzca, bo milionerem stał się raczej z przypadku. W jego historii to serce jest granicą a nie finałowe pytanie za dwadzieścia milionów rupii.

. Jai ho!

Jak dla mnie momentami nudnawy.

Jest to super film !: )

WeronikaWojcik
MateuszKowalski
ala2004
z0rin
Efunia
duzulek
MRZVA
Konfucjusz70
jsbach
slowcheetah