Self Made (2011)
Reżyseria:
Gillian Wearing
Czy chciałbyś zagrać w filmie? Wolałbyś zagrać siebie czy postać fikcyjną? – pyta Gillian Wearing, brytyjska artystka konceptualna. Self Made jest dokumentacją intensywnego, aktorskiego eksperymentu, jakiemu Wearing poddała siedem osób. (www.nowehoryzonty.pl)
Obsada:
- Sam Rumbelow Method Acting Teacher
- Asheq Akhtar Himself
- Lesley Robinson Herself
- Dave Austin Himself
- James Baron Himself
- Lian Stewart Herself
- Simon Manley Himself
- Jerome Prince Himself
- Tim Woodward King Lear
- Arabella Arnott Pregnant Woman
- Stephen Hawksby Arthur
- Leonardo Russo Middle Class Boy
- Helen Coverdale Stepmother
- Andrew Husband Middle Class Husband
- Angela Stephenson Middle Class Wife
- Adam Bird Bully
- Martin Forsyth Bully
- David Harbison Bully
- Michael Laing Bully
- Mike Martin Bully
- Davey Simmons Bully
- Daniel Spiller Bully
- Dave Watson Bully
- Ali Pritchard Brother 1
- Jacob Anderton Brother 2
Wyróżniona recenzja:
Self Made
Selfmade man oznacza w języku angielskim człowieka, który o własnych siłach wydobył się z biedy albo wybił się w jakiejś dziedzinie. "Self Made" jest tytułem reżyserskiego debiutu pełnometrażowego Gillian Wearing - laureatki prestiżowej nagrody brytyjskiej sztuki współczesnej Turner Prize, członka Royal Academy of Arts i Oficera Orderu Imperium Brytyjskiego za zasługi dla sztuki. Film został zrealizowany na podstawie pomysłu z ...
Autor: wks
Data:
Poruszająco emocjonalna rzecz, wwiercająca się w serce. Metoda Stanisławskiego zastosowana wobec ludzi z ulicy wydaje się drastyczna, ale efekty są absolutnie oczyszczające - również widza. Chyba trudno o film bardziej bezpośrednio mówiący o ludzkich emocjach. Chyba jak dotąd dla mnie film festiwalu.
Ej to niesprawiedliwe, że zaczynasz oceniać wysoko filmy w dzień, w który wyjechałem!
Bardzo przepraszam w imieniu Romana Gutka!
Rozumiem warsztaty aktorskie dla ludzi z ulicy jako "projekt artystyczny". Przemawia do mnie pokazanie jak wydobyć z człowieka emocje i pomóc mu się otworzyć, być lepszym. Jest tylko jedno ale: dziwnie ogląda mi się film, który wygląda jak połączenie terapii grupowej z czymś co przypomina pranie mózgu w wykonaniu szalonego naukowca. Dodatkowo sceneria pogłębia te odczucia. Uważam też, że nawet sztuka nie usprawiedliwia przełamywania pewnych tabu jak początkowa scena i jej późniejsze rozwinięcie.
W "Self Made" nie ma miejsca żadne pranie mózgu. Owszem, można mieć wątpliwości, czy nie posunięto się za daleko i nie skrzywdzono uczestników zamiast im pomóc (sam wyraziłem tę wątpliwość podczas Q&A; po seansie, ale odpowiedź trenera do mnie przemówiła - wierzę, że faktycznie troskliwie opiekowali się tymi ludźmi, bo z materiału filmowego rzeczywiście uderza głęboki humanizm i czułość tego faceta), natomiast nie ma tu żadnego fałszu, a przede wszystkim: na żadnym etapie nikt im nic nie wmusza - a bez wmuszania nie ma "prania mózgu". Facet pomaga im przyznać się do tego, co siedzi w nich gdzieś głęboko - i to jest największa zaleta tego filmu (czy raczej, faktycznie, projektu artystycznego). Ogólnie była to jedna z najlepszych rzeczy, jakie widziałem na tegorocznym NH. W gruncie rzeczy: niesamowicie uniwersalna, bo trudno o prawdziwsze i bardziej ludzie emocje.
Może trochę źle się wyraziłem. Obserwowanie ludzi zamkniętych w starym, odrapanym magazynie, gdzie w jednej ze scen dorosły facet zaczyna płakać pod wpływem słów prowadzącego skojarzyło mi się z "praniem mózgu". Było to tylko i wyłącznie skojarzenie. Mimo tego jestem w pełni świadomy ilości ciepła i życzliwości trenera, które widać w scenach pokazujących jego reakcje wobec uczestników, gdy zadania wymknęły się nieco spod kontroli.
Nie wiem jak Negrin, bo ja chętnie zobaczyłbym pełną 4 godzinną wersję o której wspomniano na moim Q&A.; Jestem po prostu ciekaw innych scen ćwiczebnych i ostatecznych.