Dżungla. W środku dżungli szpital dla żołnierzy w stanie śpiączki. Otwarte okna, przez które wchodzą do środka drzewa. Zjawy, komunikacja z duszą i jedna noga krótsza od drugiej.

W filmie Apichatponga Weerasethakula wszystko jest na równych prawach: realne problemy i świat snów, współczesna polityka i dawne królestwa, żart i powaga. A przede wszystkim swobodnie przeplata się tu przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, co widać też choćby w samej konstrukcji filmu, który z klasyczną opowieścią niewiele ma wspólnego: nigdzie się nie spieszy, nigdzie nawet specjalnie nie dąży, mógłby trwać godzinę, a mógłby i pięć. Piękne kino, którym możemy się rozkoszować, nawet jeśli nie wyłapiemy wszystkich kontekstów.

Pierwszy film, w którym oglądamy swoje własne bakterie. ;-)

verdiana
NarisAtaris
Rogacz
AniaVerzhbytska
psubrat
Nevon
ayya
JoannaK
doktorpueblo
nevamarja