Rain Man (1988)

Reżyseria: Barry Levinson
Scenariusz: ,

Charlie Babbit Tom Cruise - młody businessman - przeżywa poważne kłopoty finansowe w swojej firmie. Kiedy umiera jego ojciec okazuje się, że cały majątek zapisał na rzecz szpitala psychiatrycznego, w którym przebywa cierpiący na autyzm brat Charliego - Raymond (Dustin Hoffman). Charlie porywa brata mając nadzieję na uzyskanie połowy spadku. W trakcie podróży, pomiędzy braćmi nawiązuje się uczucie przyjaźni i miłości.

Obsada:

Pełna obsada

Jest to zdecydowanie film z najlepszą grą aktorską jaką kiedykolwiek widziałam. Hoffman jest fenomenalny, mogę go porównać jedynie do Forresta Gumpa Hanksa i może Pacino w Zapachu kobiety, chociaż nawet ci doskonali aktorzy przegrywają w pojedynku z Rain Manem. Szczerze mówiąc słabo pamiętam już fabułę, bo oglądałam film bardzo dawno temu, ale wciąż mam w głowie gesty i miny autystycznego Charliego.

Hoffman rzuca na kolana. Całkiem dobrze zagrał, też Cruise. Zapada w pamięć muzyka Hansa Zimmera, ale to raczej norma u tego wybitnego kompozytora.

Niby wszystko dobrze, a jednak nie mogę wybaczyć temu filmowi archaicznej wręcz formy narracji, która często drażni, a przede wszystkim nudzi mnie w kinie amerykańskim lat 70-tych i 80-tych. Zdecydowanie bardziej wole starsze, acz dynamiczniejsze i bardziej zwarte filmy z lat 40-tych, 50-tych i 60-tych. Ale oprócz tego, ciężko się do czegoś przyczepić, dobry film o interesującym człowieku.

Dustin Hoffman jako autystyczny Raymond wykreował bezdyskusyjnie jedną z najbardziej ikonicznych ról lat 80. Jednak komentując obsadę „Rain Mana” niesprawiedliwie byłoby poprzestać na nim. Bodajże Leonardo DiCaprio, analogicznie oklaskiwany za rolę niepełnosprawnego umysłowo Arniego w „Co gryzie Gilberta Grape'a”, stwierdził, że dla aktora odegranie osoby chorej psychicznie jest zasadniczo prostą sprawą. Wystarczy bowiem opanować zestaw charakterystycznych powiedzonek i tików. Ale odegrać przekonująco, bez popadnięcia w przesadę, aroganckiego dupka jest o wiele trudniej. Tym większe brawa dla Toma Cruise'a, który w „Rain Manie” nie dał się przyćmić Hoffmanowi. Zwróćmy zresztą uwagę, że jego postać jest sympatyczniejsza niż mogłoby się przy pierwszym obejrzeniu wydawać. Wszyscy poklepują Raymonda po plecach traktując go jak niegroźnego czubka, ale Charlie jako jedyny od samego początku go upodmiotawia. Jego pobudki nie są szlachetne, lecz tak czy owak Charlie w odzyskanego brata WIERZY.

psokol
duzulek
Halfish
Konfucjusz70
RobinHa
domowekonto69
avrewska
zann123x
KataCzy
murrayostril