Grindhouse: Planet Terror (2007)

Planet Terror
Reżyseria: Robert Rodriguez (I)
Scenariusz:

Małżeństwo lekarzy, William i Dakota Block są świadkami pustoszącej ich miasteczko niepokojącej choroby, której objawami są gangrenowate zmiany ciała oraz puste spojrzenie w oczach ofiar... Tymczasem na poboczu drogi Cherry, tancerka go-go, zostaje zaatakowana przez chorego na ową dziwną chorobę. Na skutek ataku dziewczyna traci nogę. Świadkiem całego zdarzenia jest Wray, jej były partner. Ktoś inny na jej miejscu, załamałby się, ale nie Cherry. Jak się okaże, dziewczyna nie zatańczyła jeszcze swego ostatniego numeru... Razem z Wray’em staje na czele drużyny próbującej opanować hordy żywych trupów i odnaleźć ostatni bezpieczny kąt na Planecie Terroru.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

chwilami nie wiedziałam czy śmieć się, czy płakać;)

Kilka błyskotliwych pomysłów i potoki ropy ( tej odbakteryjnej ).
Jatka bez zahamowań.
Pastisz i zabawa konwencją.
O dziwo dla mnie strawne.

Najlepszy 'głupi' film o zombie, jaki widziałem, ale to wciąż 'głupi film o zombie'.

Filmy o zombie chyba z definicji muszą być dość głupie, jakoś sobie nie wyobrażam filmu a la Bergman w społeczności zombie ;)
Chociaż Romero miał pewne ambicje socjologiczne (albo tak w każdym razie odczytali jego filmy krytycy filmowi).

Ja tam bym się nie trzymał tak mocno stereotypów - filmy o obozie koncentracyjnym raczej nie są komediami, ale "Życie jest piękne" akurat nie dość że jest, to jeszcze zabawną. Temat to tylko pretekst, ważne jak się do niego podejdzie. Ale na tę planetę i tak się nie wybieram. =}

Inny przykład: "Pozwól mi wejść". Niby o wampirach, ale to tylko forma ekspresji.

Oj, nie - 28 dni później (http://filmaster.pl/film/28-days-later/) jest przykładem zombie-movie nie głupiego, i prawie bardzo dobrego.

Wampiry to zupełnie co innego. Są szybkie, silne, przeważnie sexy i mają bardziej estetyczną dietę. Naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie inteligentnego filmu o stworzeniach, które potrafią powiedzieć tylko "Eat brainzzzz..."

W filmach Romero zombie były odczytywane jako metafora społeczeństwa konsumpcyjnego, którego członkowie też bezmyślnie poruszają się w jednym celu :))

Hmm... Właściwie to zombie w "Resident Evil" też mogą być interpretowane jako metafora - dehumanizacji społeczeństwa zdominowanego przez technologię. Większość zakażonych to naukowcy (muszę koniecznie dodać do spinacza!) z tajnego ośrodka badań rozwojowych kontrolowanego przez wielki komputer. :)

Najnowszy film o Zombie: "Survival of the Dead" nie kogo innego jako Dżordża Romero, przyjęty entuzjastycznie w Wenecji: http://www.hollywoodreporter.com/hr/film-reviews/survival-of-the-dead-film-review-1004010561.story
Synopsis: Zwaśnione irlandzie rodziny różnią się w sprawie zombie. Jedna chce ich zabijać, druga zamykać w więzieniach.

Dla fanów Rodrigueza i Tarantino pozycja obowiązkowa. Ubaw maksymalny. A te fałszywe trailery przed filmem. Bomba.

Ble. Ble ble ble. (bo jedno "ble" było za krótkie)

Splamiłam się obejrzeniem paru tego typu filmów, więc mogę docenić, w jakiej krasie są tu obecne wszystkie elementy, które czynią trasz traszem. Za to jeden punkt więcej. Za wymowny gest jako odpowiedź na pytanie "jak to się leczy" - medal. Ale przed projekcją radzę zdeponować gdzieś mózg, aby nie ryzykować nadmiernego rozprostowania zwojów.

Świetnie się na tym filmie bawiłam! Film czasami mniej, czasami bardziej obrzydliwy. Epizod z Tarantino to jak zwykle strzał w dziesiątkę. Radzę nie jeść popkornu podczas seansu.

Jak się ogląda taki pastisz, to do świadomości dociera wreszcie, jakie te wszystkie zombie-sensacje-thrillery są nudne, potwornie nudne! Ten mnie też nudził, ale przy motorynce nie wytrzymałam i parsknęłam. ;>

Motyw z nogą rewelacja

+1 za motorynkę ;)

BlonD1E
WijElitarnegoKorpusu
MRZVA
Montago
Tanir
ArucardPL
bartje
malamadi
GARN
Michalwielkiznawca