Ogniem i mieczem (1999)

Reżyseria: Jerzy Hoffman

Stepy Ukrainy i ziemie koronne Rzeczypospolitej w połowie burzliwego XVII stulecia. Jan Skrzetuski, młody poseł księcia Wiśniowieckiego, w drodze powrotnej z Krymu ratuje życie samemu Chmielnickiemu. Wkrótce potem pomaga wydostać się z opresji kniahini Kurcewiczowej i jej pięknej bratanicy. Z wzajemnością zakochuje się w Helenie, przyrzeczonej atamanowi kozackiemu Bohunowi. Wrą serca! Wrą też Dzikie Pola! Zbliża się wojna Kozaczyzny z Rzeczypospolitą...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

A mozna by z tego zrobic ciekawy western sarmacki....5 daje za Scorupcowa :3

Z bólem, ale jednak 5. Za Podbipiętę, ubogiego duchem rycerza, którego znakomicie zagrał Zborowski.

Tak wygląda film zrobiony przez reżysera przyzwyczajonego do kręcenia scen batalistycznych z udziałem tysięcy statystów gdy na statystów już nie starcza pieniędzy. Mielizna.

Całkiem niezła ekranizacja powieści, w dodatku dobrze zagrana - Domogarow, Kowalewski, Seweryn, Zamachowski. Bez pretensji, a wyważona ideowo (bez sienkiewiczowskiego nacjonalizmu).

Bardzo lubię ten film. Ma rozmach, naprawdę znakomite aktorstwo i klimat dawnej epoki. Język, którym posługują się bohaterowie ma niebywały urok. Dzisiaj już nie budzi kontrowersji dobór aktorów i na zimno ogląda się go zdecydowanie lepiej. Polecam wersję rozszerzoną.

Rozmach? Widziałeś "Potop"?

Pewnie z kilkanaście razy, ale nie liczyłem. Przy produkcji "Potopu" budżet był w zasadzie nieograniczony, no ale to dawne czasy. Z tego co udało się zebrać na "Ogniem i mieczem" wyszło najbardziej wystawne polskie widowisko ostatnich kilkudziesięciu lat ( co prawda droższym rodzimym filmem jest "Quo vadis", ale to raczej sztuka teatralna w olbrzymich dekoracjach ).

Jak to jest, że przez ostatnie lata Polacy nie potrafią porządnie zrobić ekranizacji narodowych dzieł ?

Kilka naprawdę cudownych scen - ach, ten taniec z warkoczami, aż szkoda, że już chwilę potem Hela gubi gdzieś ten drugi warkocz:) - fajny Malajkat, Zborowski, Domagarow, idealny jako Skrzetuski Żebrowski, ale nigdy się chyba nie przekonam do Heleny o słowiańskiej urodzie, takiego właśnie Wołodyjowskiego i do Rocha Kowalskiego w roli Zagłoby - swoją drogą kiepskiego po poprzednikach. No i ten Chmielnicki na powitanie na tle gniewnego nieba jakiż kiczowatyyyyy, brrrrr. Do Potopu i Pana Wołodyjowskiego się nie umywa, ale jak na dzisiejsze czasy ujdzie i da się obejrzeć, teraz po paru latach nawet z pewną przyjemnością:)

pkudron
b4921840
verdiana
MRZVA
jsbach
Eurymedusa
Luthien164
murrayostril
eelishkaaa
angeellla