Mistyfikacja (2010)
Jest rok 1968. Wydalony z uczelni tuż przed obroną pracy magisterskiej Łazowski, wpada na sensacyjny trop, który może zmienić oblicze historii. Z jego dochodzenia wynika, że Witkacy nie popełnił samobójstwa w 1939 roku. Rzeczywistość podsuwa kolejne dowody zadziwiającej mistyfikacji. Kochanka Witkacego przynosi do Desy swoje nieznane portrety, jedna z jego dawnych kobiet przechowuje kartki, które dostała od artysty już po jego rzekomej śmierci. Wszystko wskazuje na to, że wielki mistrz, prowokator i skandalista wciąż żyje. Z lubością pije swoje ukochane piwo, podgląda młode dziewczęta, wydaje kobietom perwersyjne rozkazy i uprawia najpiękniejszą ze sztuk – kłamstwo i wszelkie jego odmiany – na dudka-wystrychizm, kłamizm, neo-naciągizm, fałszyzm, nabieryzm i w pole-wyprowadzizm… (opis dystrybutora)
Obsada:
- Jerzy Stuhr Witkacy
- Maciej Stuhr Łazowski
- Ewa Blaszczyk Czesława Oknińska
- Karolina Gruszka Zuza
- Olgierd Lukaszewicz Witkiewicz
- Wojciech Pszoniak Fryzjer
- Ewa Dalkowska Jadwiga, żona Witkacego
- Wladyslaw Kowalski Leopold
- Krzysztof Stroinski Dozorca
- Mariusz Benoit Ubek
- Maciej Jackowski
- Jerzy Nowak Askenazy
- Piotr Rózanski Poeta
- Krzysztof Piasecki Wczasowicz
Jest Stuhr starszy i Stuhr młodszy - grają świetnie. Jest Ewa Błaszczyk - gra rewelacyjnie. Jest Witkacy - barwna postać o ciekawych życiorysie. Jest samobójstwo, zazdrosna żona i kochanka. Jest wielka tajemnica... Tylko czemu to razem nie tworzy świetnego filmu? Dlaczego momentami jest tak... nudno?
Niestety film mnie nie zachwycił, chociaż wydawałoby się, że powinien być naprawdę dobry...
Nareszcie dane było zobaczyć Stuhra młodszego w wybijającej się roli. To cieszy. Stuhr starszy trzyma, oczywiście, najwyższy poziom. Szkoda tylko, że tak naprawdę postać, którą stworzył, w żadnym wypadku nie jest Witkacy. Właściwie to Witkacego jako artysty nie ma w tym obrazie w ogóle.
W filmie jest kilka ładnych ujęć, symboli, ciekawych zabiegów narracyjnych. Niestety, reżyser zawiódł.
Chciałem dać oczko wyżej za aktorstwo, ale, cholera, bez przesady!
Ciężko się ustosunkować. Świetny pomysł, doskonałe kreacje Macieja Stuhra i Ewy Błaszczyk. Reżyseria niezła. Ale jakoś brak Witkacego. Jerzy Stuhr nie stworzył ciekawej postaci, właściwie zupełnie bez charakteru; a pomysł gdzieś prysł po kilku minutach. Niemniej film potrafił mnie zainteresować, momentami chichotałem, momentami byłem zachwycony. Mimo wszystko czegoś zabrakło, pozostało przeświadczenie, że można było znacznie lepiej...
Wreszcie dobry polski film, lotny i pomysłowy. Niby błahe, lekko nudne sceny, ale summa summarum dają świetny efekt. Trochę niedopowiedzeń, trochę uśmiechów w stronę widza, żonglowanie faktami. Z początku nieco się krzywiłem, że dwaj Stuhrowie grają tak odległe postaci ale scena w hotelu to mistrzostwo świata. No i ta muzyka.... Polecam zdecydowanie!