Le quattro volte (2010)

Stary pasterz dożywa ostatnich dni w wiosce osadzonej w górach Kalabrii. Jest chory, szuka lekarstwa w pyle, zbieranym z podłogi kościoła, który wypija codzienie ze szklanką wody.

Obsada:

Zwiastun:

Koza... drzewo... starzec.... węgiel. O dziwo, im mniej z tego filmu pamiętam tym bardziej mi się podoba...

Film ratują zdolności aktorskie psa i młodych kóz. Węgiel wypada raczej przeciętnie. Na scenarzyście oszczędzono powierzając jego pracę życiu. Filmem można ten utwór nazwać dzięki heroicznej postawie operatora i całej ekipy odpowiedzialnej za zdjęcia.

To żaden dramat, to dokument etnogaficzny! Przez większą część filmu (bo pasterz umiera zaraz na początku) oglądamy piękne zdjęcia z Kalabrii, stado kóz i psa pasterskiego. Nie ma dialogów, nie ma muzyki, są pięknej urody krajobrazy i niesamowicie klimatyczna wioska.

@verdiana Chyba trochę z winy braku tłumaczenia tytułu na polski (Cztery razy) może być kłopot z załapaniem od razu o co reżyserowi chodziło. A chodziło o to, że to film o duszy, która najpierw z pasterza przechodzi w kozę, potem z kozy w drzewo, a na koniec z drzewa w węgiel. Tak więc węgiel jest w tym filmie zdecydowanie ważny :)

Nie wiem, czemu nie zdecydowano się na przetłumaczenie tytułu. Być może "Cztery razy" brzmiałoby zbyt trywialnie, ale bez wątpienia łatwiej byłoby wtedy załapać, że to film o duszy (przechodzącej kolejno z pasterza do kozy, z kozy do drzewa, a z drzewa do węgla). A może to nie aż takie ważne? Mi się film podobał, bo jest po prostu piękny. Zdecydowanie najlepszym aktorem był pies :)

dcd
dcd
agryppa
psubrat
Skyscore
Randomugly
njonaitis
Bandy
johnmitchell1509
Tomv4
Magda