Cloe dręczą uporczywe bóle brzucha o podłożu psychosomatycznym. Po zakończonej psychoanalizie, zaczyna umawiać się ze swoim terapeutą, Paulem. Sielankę przerywa odkrycie: nowy partner ukrywa przed nią coś bardzo istotnego.
THE RIDER. Debiutancki film Chloé Zhao („Songs My Brothers Taught Me”, który pokazywano podczas zeszłorocznej edycji Nowych Horyzontów) opowiadał o współczesnych Siuksach żyjących w rezerwacie położonym w Południowej Dakocie. Bohaterem nowego jest kowboj, gwiazda lokalnego rodeo, specjalizujący się w ujeżdżaniu narowistych koni. Nieszczęśliwy upadek na ziemię, podczas jednego z występów, wysyła go prosto na stół operacyjny. Poważny uraz głowy sprawia, ...
Byłam w grupie ostatnich krytyków, którzy obejrzeli w Cannes "Podwójnego Kochanka". Po pokazach prasowych w świat poszła już informacja, że film François Ozona to właściwie jedyna taka petarda w festiwalowym konkursie. Z tym akurat się zgadzam, ale to petarda taka dość skromna - najlepiej podsumowująca tegoroczny, bardzo przeciętny konkurs. Znakiem rozpoznawczym francuskiego reżysera jest umiejętność podporządkowania istniejących motywów filmowych swojej ...
Będę bronić filmu, bo choć dość przewidywalny (i nie trzeba być psychologiem jak ja - wystarczt minimum wnikliwości), to na poziomie symboliki i odniesień do kultury i funkcjonującego w niej motywu sobowtóra, Ozon odrobił lekcję znakomicie. Bardziej do oglądania niż rozmyślania ale dziełko zrobione porządnie. I po prostu - ładnie.
Będę bronić filmu, bo choć dość przewidywalny (i nie trzeba być psychologiem jak ja - wystarczt minimum wnikliwości), to na poziomie symboliki i odniesień do kultury i funkcjonującego w niej motywu sobowtóra, Ozon odrobił lekcję znakomicie. Bardziej do oglądania niż rozmyślania ale dziełko zrobione porządnie. I po prostu - ładnie.
Będę bronić filmu, bo choć dość przewidywalny (i nie trzeba być psychologiem jak ja - wystarczt minimum wnikliwości), to na poziomie symboliki i odniesień do kultury i funkcjonującego w niej motywu sobowtóra, Ozon odrobił lekcję znakomicie. Bardziej do oglądania niż rozmyślania ale dziełko zrobione porządnie. I po prostu - ładnie.
Będę bronić filmu, bo choć dość przewidywalny (i nie trzeba być psychologiem jak ja - wystarczt minimum wnikliwości), to na poziomie symboliki i odniesień do kultury i funkcjonującego w niej motywu sobowtóra, Ozon odrobił lekcję znakomicie. Bardziej do oglądania niż rozmyślania ale dziełko zrobione porządnie. I po prostu - ładnie.
Eleganckie i inteligentne soft porno dla eleganckich i inteligentnych ludzi, czyli nie dla mnie. nigdy nie przepadałem za Ozonem i to się nie zmienia.
Uwielbiam Ozona! Ale ten film jest jak nie jego. Te obleśne porno sceny mógł sobie darować i zostawić w domyśle.