Tożsamość (2003)

Identity
Reżyseria: James Mangold

W burzliwą, deszczową noc los styka ze sobą dziesięcioro obcych sobie ludzi: kierowcę lizmuzyny, gwiazdę telewizji lat 80-tych, gliniarza, który eskortuje zabójcę, dziewczynę na telefon, parę nowożeńców i zmagającą się z kryzysem rodzinę. Wszyscy szukają schronienia w położonym na uboczu motelu, który prowadzi nerwowy nocny stróż. Ulga szybko przeradza się w strach, bo goście zaczynają ginąć jeden po drugim. Wkrótce zdają sobie sprawę, że jeśli chcą przeżyć, muszą poznać prawdę i odkryć, czemu znaleźli się w tym samym czasie w tym samym miejscu.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Świetny. Końcówka mistrzowska.

Doskonały przepis na to, jak zepsuć przyzwoity dreszczowiec. Zachęcony świetną obsadą - Cusack, Liotta, Molina - i intrygującym klimatem wciągnąłem się na poważnie. Liczne nawiązania do klasyki, od Christie po Hitchcocka, jeszcze bardziej zaostrzyły apetyt. I kiedy zaczęło się już robić naprawdę interesująco, zaś suspens osiągnął szczyt... twórcy zauważyli, że nie mają zielonego pojęcia co robić dalej. Postawili więc na trzy (!) rozwiązania fabuły. Jedno niemiłosiernie naciągane, drugie okrutnie przewidywalne, trzecie zaś groteskowe i komiczne. Całe napięcie trafił szlag, mnie również. Ktoś napisał, że poczuł się przez ten film oszukany. I ja się całkowicie z tym zgadzam. Panowie, tak się nie robi!

BlonD1E
dobrawrozka
milosniczka
duzulek
filmsterka
KasiaKhadraoui
bartje
zur887
malamadi
GARN