Gangsterzy i filantropi (1963)

W więziennej karetce spotykają się oskarżeni w dwóch sprawach. Pierwsi to grupa gangsterów pod wodzą niejakiego "Profesora" - przydomek zawdzięcza niezwykłej elegancji i nieprzeciętnej inteligencji. Obmyślił genialny plan napadu na furgonetkę przewożącą pieniądze do banku. Szczegóły opracował na ruchomych makietach, grupa wielokrotnie ćwiczyła swoje zadania, a każdy z jej członków miał przygotowane murowane alibi. Problemy pojawiają się dopiero podczas ucieczki, ale Profesor jest przygotowany na każdą ewentualność. i gdy wydaje się, że cała akcja zakończy się sukcesem, nagle okazuje się, że z rezerwowego samochodu stojącego na strzeżonym parkingu, ktoś ukradł koła.

Obsada:

Pełna obsada

Znakomita komedia. Dwie oddzielne historie. W jednej mamy przygody "smakosza" kulinarnego, włóczącego się po licznych restauracjach. Druga część to opowieść w stylu vabankowym, z misternym planem mającym na celu wzbogacenie się. Oklaski dla odtwórców głównych ról, a więc Holoubka i Michnikowskiego. Klasyk.

Pierwsze pół godziny (napad) to czysta perfekcja. Niestety druga, godzinna część filmu jakby na doczepkę. Jakby zabrakło pary na kontynuację. Ale i tak - jak na 50-latka znakomita robota.

Druga opowieść smakowitsza niż pierwsza

Obie opowieści ciekawe i fajnie zagrane przez Holoubka i Michnikowskiego. Szkoda, że scenarzysta nie zdecydował się na przeplatanie obu historii ze sobą - aż się prosiło o tego typu smaczki. A tak, wyszło zabawnie, ale z niedosytem. Choć wśród serwowanej nam w tiwi świątecznej papki, nie powinienem być chyba tak wybredny.

bartje
verdiana
patryck
MureQ
jakilcz
piotr54
asthmar
omnitruncatedkraken
gienom
Cinek