Klient (2016)

Forushande
Reżyseria: Asghar Farhadi
Scenariusz:

Małżeństwo aktorów zostaje wystawione na próbę po wprowadzeniu się do mieszkania należącego wcześniej do prostytutki. (Filmweb)

Obsada:

Zwiastun:

Wysoki poziom, śmiało może ten film stać obok "Rozstania". Tym bardziej żal Maren Ade i jej "Toni Erdmanna", bo przecie Farhadi swojego Oskara już ma :( Tak to jest jak polityka bierze górę nad sztuką, nie pierwszy raz zresztą. A "Toni Erdmann" pozostanie dla mnie filmem roku.

A może to nie powody polityczne, tylko po prostu nie wszyscy podzielają Twój zachwyt nad TE? Ja akurat nie podzielam i jestem niemal pewien, że Klient mi się bardziej spodoba.

Niezależnie od faktu, co się komu podoba, a co nie, powody BYŁY polityczne. Akademia miałaby czego się wstydzić, gdyby nie fakt, że to nie jest poważna instytucja, a konsekwentnie wychodzi na to, że nie jest to nawet instytucja filmowa.

O ile jestem bardzo krytyczny wobec Oscarów (a dokładniej: mało mnie obchodzą), o tyle Oscary dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego są zwykle przyznawane całkiem niezłym filmom. Wpadki się zdarzają, jak choćby brak Oscara dla Amelii. Czy Oscar dla Klienta jest wpadką, tego nie wiem, ale argument, żeby komuś nie dawać Oscara, bo już ma, jest raczej mało merytoryczny. Dla mnie Toni Erdmann jest jednym z najbardziej przereklamowanych filmów minionego roku, więc nie widzę powodu, żeby po nim płakać.

Oscar dla "Klienta" jest wpadką, ponieważ został przyznany z pobudek politycznych. Nie zamierzam bojkotować filmu z tego powodu (w środę się przekonam, co Farhadiemu wyszło), ale niesmak pozostanie.

A ja myślę, że "niesmak" bierze się stąd, że przegrał film, który uważasz za rewelacyjny. Wątpię, żebyś odczuwała niesmak przy innych politycznych nagrodach, a tych jest przecież mnóstwo. Polska kinematografia też w przeszłości na tym korzystała.

Możesz sobie myśleć, co chcesz. Mój niesmak (na temat cudzych się nie wypowiadam) wziął się z tego, iż przekroczono wszelkie granice upolitycznienia tych nagród. Ponoć "Klient" nie jest dobrym filmem, ale Akademia skutecznie zadbała, by już na starcie nikt nie traktował go poważnie. I to jest strata tego filmu, Farhadiego, kina jako takiego. Szkoda mi było "Toniego Erdmanna", bo to świetna produkcja, która bardzo mi się podobała, ale nie był to mój film roku więc nie przeżywam straty, którą poniosła Ade, personalnie. Od początku (a początek miał miejsce na długo przed wręczeniem statuetek, gdy @Negrin proroczo zasugerował, że taki polityczny manifest może w ogóle zaistnieć, co wtedy jeszcze nie mieściło mi się w głowie) wściekam się nie o to, że przegrali Niemcy, tylko dlatego że z niewłaściwych pobudek wygrał Iran. Jeśli te gówniane nagrody nie skompromitowały się wystarczająco w poprzednich latach, to w tym roku zrobiły to ostatecznie.

Chillax! Dla mnie akurat TE był filmem roku i to stanowczo, a Klient podobał mi się średnio, ale już wtedy Ci mówiłem, że zdecydowanie za bardzo się tą politycznością gorączkujesz :) Klient jeszcze przed banem Trumpa miał zdaje się w Stanach dobrą prasę, polityka mu pomogła, no i end of story. Popatrz na mnie: przed Aden Mare biłbym pokłony, ale werdykt Akademii jakoś przeżyłem :P

Polityka jest wszędzie i od dawna wpływa na wiele nagród Oscarowych (wybór Moonlight niby nie jest polityczny?) Jeśli coś jest zaskakujące, to że akurat teraz się tym ekscytujesz, skoro nie ma tu nic nowego: zawsze tak było i długo tak jeszcze będzie (zresztą nie tylko w przypadku Oscarów).

Wybór "Moonlight" nie był zaskoczeniem. Abstrahując od faktu, że to dobrze zrobiony film, "Moonlight" przez cały sezon szedł z "La La Landem" łeb w łeb. Na jednej imprezie wygrywał jeden, na kolejnej - drugi. Nie tylko wśród gremiów, ale i dziennikarzy. Tak że nawet jeśli polityka przeważyła (a myślę, że tak), to przynajmniej żalu nie ma. "Klient" został wyciągnięty do tego Oscara z kapelusza wyłącznie dlatego, że jest "made in Iran". Jakby nie patrzył, to jeden z najsłabszych filmów Farhadiego, jeśli nie najsłabszy więc ta decyzja Akademii wkurza bardziej niż zazwyczaj (chociaż nie wiem czy bardziej niż wymowa tego filmu).

Mnie też się wydawało, że film Farhadiego będzie mi się bardziej podobał od niemieckiej komedii. No i się myliłem. ;)

Świetnym pomysłem jest tu niepokazanie sceny napadu, dzięki czemu do samego końca nie wiemy, co się dokładnie wydarzyło. Farhadi to bardzo sprawny reżyser i scenarzysta; jeśli miałbym mu coś zarzucić, to jedynie to, że jego filmy wyglądają bardzo podobnie, historie rozgrywają się w podobnych środowiskach itp., przez co kolejne filmy się ze sobą zlewają.

Co prawda nie ufam ludziom, którzy nie zrozumieli filmu "Toni Erdmann" ale jeśli coś mnie w "Kliencie" autentycznie uderzyło to kreacja głównego bohatera i odwaga Fahradiego w stwierdzeniu, że z każdego faceta, co wzrastał w tej kulturze wyjdzie koniec końców niezły zjeb.

michuk
Chilly
alanos
MRZVA
Guma
deliberado
emerenc
Lamia
NarisAtaris
verdiana