Fitzcarraldo (1982)
Reżyseria:
Werner Herzog
Scenariusz:
Werner Herzog
Fitzcarraldo owładnięty jest obsesyjną myślą o stworzeniu europejskiej opery w amazońskiej dżungli, by mieszkańcy Iguitns mogli poznać dzieła Verdiego. Aby sfinansować swoje marzenie podejmuje się kilku zuchwałych pomysłów. Gdy oba przedsięwzięcia - kolej transandyjska i fabryka lodu upadają, decyduje się zdobyć pieniądze w sposób sprawdzony i dołącza do pogardzanych przez siebie właścicieli kauczuku. Fitzcarraldo wyrusza na ekspedycję po Amazonce statkiem ''Molly Adria''. Aby pokonać miejsca nie do przebycia postanawia przenieść parowiec drogą lądową. (opis dystrybutora)
Obsada:
- Klaus Kinski Brian Sweeney Fitzgerald - 'Fitzcarraldo'
- José Lewgoy Don Aquilino
- Miguel Ángel Fuentes Cholo
- Paul Hittscher Captain
- Huerequeque Enrique Bohorquez Huerequeque
- Grande Otelo Station master
- Peter Berling Opera Manager
- David Pérez Espinosa Chief of Campa Indians
- Milton Nascimento Blackman At Opera House
- Ruy Polanah Rubber Baron
- Salvador Godínez Old Missionary
- Dieter Milz Young Missionary
- William L. Rose Notary
- Leoncio Bueno
- Claudia Cardinale Molly
- Isabel Jimines de Cisneros Opera Singer
- Jean-Claude Dreyfus Opera Singer
- Jesús Goiri Opera Singer
- Veriano Luchetti Opera Singer
- Lourdes Magalhaes Opera Singer
- Christian Mantilla Opera Singer
- Costante Moret Opera Singer
- Dimiter Petkov Opera Singer
- Mietta Sighele Opera Singer
- Liborio Simonella Opera Singer
Ni to dokument, ni to film fabularny. Nie ogląda się tego jakoś niesamowicie dobrze, film ma mnóstwo dłużyzn, jak to u Herzoga. Ale jest w nim coś, przez co pamiętam go doskonale. Jakaś dzika pasja przekazana przez Kińskiego w świetnej roli szaleńca dążącego na ślepo do celu. Duży film.
Typowy Herzog: źle się ogląda, ale nie można się oderwać, ani o filmie zapomnieć. Właściwie mogłabym się podpisać pod michukiem. :) Dodam jeszcze tylko, że w "Fitzcarraldo” dużo dobrej muzyki operowej.
To co Herzog lubi najbardziej czyli szaleństwo. Wariat Kinski świetnie gra wariata Fitzcarraldo. Akcja dzieje się w szalonych czasach gdy Manaus było najbogatszym miastem świata. Historia ma w sobie dużo z opery, główny bohater jest nią zafascynowany i kreuje swoje życie na operę. Dla mnie lepsze od "Spotkań na krańcach świata", ale pewnie będę w swoich odczuciach osamotniony.
Nie ma co się spierać, o to, który lepszy. Trudno porównywać dokument z fabułą. Oba są świetne i oba na podobny temat (szaleńcza pasja).