Enen (2009)

Reżyseria: Feliks Falk

Wrocław, 1997. Do miasta zbliża się wielka powódź, trwa ewakuacja szpitali. Młody psychiatra Konstanty Grot (Borys Szyc) odprowadza do autobusu katatonika (Grzegorz Wolf). Pacjent nie jest w stanie z nikim się porozumieć, nie reaguje na próby kontaktu. Gdy autobus rusza, niespodziewanie żegna lekarza charakterystycznym gestem ― takim samym, jak zmarły niedawno ojciec doktora. Poruszony Kostek postanawia dowiedzieć się czegoś o Płockim, okazuje się jednak, że jego dokumentacja medyczna przepadła bez śladu. Psychiatra postanawia zastosować wobec tajemniczego pacjenta nietypową terapię, która pozwoli odkryć jego tożsamość. Równolegle rozpoczyna też prywatne śledztwo, mające doprowadzić do wyjaśnienia zagadki. Powoli odkrywa budzące grozę okoliczności, które stawiają sens podjętej terapii pod znakiem zapytania. (Tofifest)

Obsada:

Pełna obsada

Przekombinowane. Reżyser nie wiedział, na czym się skupić - czy na pokazaniu powrotu do zdrowia Enena, czy na problemach rodzinnych, czy też na wątku thrillerowym, przez co wszystko jest jakby rozjechane i nieatrakcyjne. Film ogląda się ciekawie i nie nudzi, ale pozostawia niedosyt, bo pozostawia poruszony problem jakby nierozwiązany. Do tego jakby zrobione na siłę zakończenie z tandetnym happy endem. Poprawnie, w miarę ciekawie. Na raz.

Przewrotny i trzymający do ostatniej chwili w napięciu film. Nic tu nie jest czarne lub białe, pojęcia "winy" i "kary" są rewidowane, ten obraz długo zostaje w głowach i zmusza do myślenia. Minus za kiepski dźwięk i miejscami fatalne aktorstwo.

Polskie kino jeszcze nie umarło. Bardzo udany film, świetne aktorstwo, zwłaszcza Szyca i Wolfa (po tym pierwszym, muszę przyznać, się nie spodziewałam). Ważki problem, chociaż nie wiem, czy w rzeczywistości to mogłoby tak wyglądać. Ale obejrzeć warto.

Właściwie niezły pomysł, ale tak to niechlujnie napisane i opowiedziane, że żal patrzeć. W sam raz do oglądania jednym okiem.

Zaskakująco dobry film. Byłby jeszcze lepszy, gdyby scenariusz nie urwał się na 3-4 minuty przed końcem filmu. Przyznam się, że nie kojarzę G.Wolfa z innych produkcji a to chyba błąd bo dał się w tym filmie poznać jako świetny aktor. Miło było zobaczyć K.Stroińskiego w całkiem dobrej formie. A Szyc.. no jak Szyc. Wie co ze sobą zrobić na planie. Ukłony również dla F.Falka bo też się przyłożył. Szkoda, że scenarzysta popsuł całość w tych końcowych 4 minutach.

No nie mogę się zgodzić. Falk się nie przyłożył, a scenariusz jest dziurawy. Żeby nie pisać jeszcze raz tego samego, odsyłam do mojej dyskusji z Esme, pod jej notką.

Bardzo ciekawy pomysł, trochę kiepska realizacja, ale sama idea filmu i pytania jakie stawia warte są przymknięcia oko na fatalną grę Walach, kliszową muzykę i zdjęcia. Choć szkoda bo mogło powstać dzieło wybitne, gdyby ten sam film zrobił np Zanussi 30 lat temu.

bartje
MureQ
psubrat
shiningdiamond
Afonia
Rovdyr
henijo66
adamkania
grzegorzkozinski
kordellia