Pewien dżentelmen (2010)
En ganske snill mann
Reżyseria:
Hans Petter Moland
Scenariusz:
Kim Fupz Aakeson
Gangsterzy też potrzebują czułości. Bohater Pewnego dżentelmena, pięćdziesięcioparoletni mechanik, wychodzi z więzienia po odsiedzeniu 12-letniego wyroku za zabójstwo kochanka żony. Na wolności próbuje zbudować sobie nowy, utracony przed laty świat, dostosować się do panujących w nim reguł. (www.nowehoryzonty.pl)
Obsada:
- Stellan Skarsgård Ulrik
- Bjørn Floberg Rune Jensen
- Gard B. Eidsvold Rolf
- Jorunn Kjellsby Karen Margrethe
- Bjørn Sundquist Sven
- Jon Øigarden Kristian
- Kjersti Holmen Wenche
- Jan Gunnar Røise Geir
- Julia Bache-Wiig Silje
- Aksel Hennie Samí
- Henrik Mestad Kenny
- Jannike Kruse Merete
- Ane H. Røvik Wahlen Kennys kone
- Sverre Horge Patient
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Dżentelmen nie odmawia
Ocena recenzenta:
7/10
Trudno pisać o filmie, w którym fabuła jest wszystkim, co najważniejsze, ale coś napisać trzeba, bo to dobry film. I niekoniecznie należy się zgodzić z określeniem go komedią. To jest dramat. Stellan Skarsgård jest absolutną gwiazdą tego filmu. Po "Przełamując fale" nie powinno mnie to już dziwić, ale jako osoba, której cokolwiek trudno zapamiętać twarze i nazwiska aktorów (starość nie ...
Autor: Daga
Data:
Ulrik odsiedział 12 lat za morderstwo, teraz wychodzi na wolność - do niczego. Nie ma pracy, mieszkania, pieniędzy. "Opiekę" nad nim roztacza znajomy bandzior. Wszystko w tym filmie jest surowe - od zdjęć aż po humor (sytuacyjny). Po dość wolnym rozbiegu robi się na tyle śmiesznie, że zaczyna się w tym filmie dostrzegać komedię. Całkiem przyzwoita przyjemność oglądania. Skarsgaard genialny, chociaż nie aż tak jak w "Przełamując fale".
Film jest niesamowity. Z pewnością obejrzę go jeszcze raz. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się ubawiłem na jakiejś komedii. Jeżeli ktoś ma ochotę na dużą dawkę śmiechu to niech go zobaczy!!! Polecam!!!
Każdy Polak powinien to obejrzeć, ale żeby nie psuć zabawy nie powiem dlaczego. Typowy skandynawski film, może nie rewelacyjny i rewolucyjny, ale przemyślany i dobrze zagrany. Skarsgard zagrał nietypową dla siebie rolę i wypadł świetnie, podobnie zresztą jak reszta obsady. Na filmie naprawdę idzie się pośmiać. Świetnie wplecione wątki humorystyczne w opowieść o nieuchronności ludzkiego losu jeszcze zawyżają ocenę, daję 8/10 i polecam każdemu.
Był to prawdopodobnie mój pierwszy kontakt z kinem skandynawskim - i jakże udany!
Film urzeka przede wszystkim ogromną dawką humoru - różnego rodzaju, na co duży wpływ mają elementy polskiej kultury, zawarte w filmie. Tragizm głównego bohatera (w tej roli świetny Skarsgard) miesza się z komizmem bohaterów drugoplanowych dając świetny efekt. Scenariusz z pewnością nie należy do najbardziej oryginalnych, ale biorąc pod uwagę cały film - nie psuje to szczególnie oceny.
Film warty obejrzenia!!!
Czy po wyjściu z więzienia można wrócić do normalnego życia? Na pewno nie jest łatwo, ale nie beznadziejnie. Film pełen inteligentnego humoru, nie brak tu też specyficznego nastroju, ale przynajmniej nie jest banalnie. Dla polskich widzów gratka w postaci rodzimych akcentów telewizyjnych (czy potrafimy śmiać się z samych siebie? - odpowiedzi szukajcie podczas seansu)
Nie ma to jak flegmatyczny gangster ;) Świetny humor, no i ten polski akcent ;)
Ulrik, podstarzały facet z kitką o twarzy Stellana Skarsgårda, po dwunastu latach odsiadki wychodzi z pierdla na wolność norweskiej prowincji. Co dalej? Przede wszystkim wypada spotkać się z lokalnym „ojcem chrzestnym” Jensenem, który z miejsca proponuje cynglowi ponowne zatrudnienie kusząc perspektywą rozprawienia się ze zdrajcą. Ale czy warto znów wchodzić na ścieżkę, przez którą straciliśmy szmat życia? Może lepiej podjąć uczciwą pracę w warsztacie samochodowym? Lub odszukać syna, który zdążył dorosnąć i założyć rodzinę...? „Pewien dżentelmen” rozważa powyższe pytania w śmieszno-gorzki sposób typowy dla filmów obyczajowych ze Skandynawii. Napędzana pomysłowo rozpisanymi postaciami narracja obfituje niby w zdarzenia, lecz tak jak Ulrik prawie w ogóle nie podnosi głosu. Chyba właśnie przez tę ciszę się wynudziłem. Dzieło Hansa Petter Molanda spodoba się wielu miłośnikom północnoeuropejskiego kina, lecz osobiście preferuję dylematy prowincji polskiej. Uwaga na po trzykroć brzydki seks!