Dolina róż (2011)

Dolina roz
Reżyseria: Dmitry Cherkasov

To przepiękna opowieść o człowieku, który pragnie rozpocząć nowe życie w wiosce rybackiej. Nowa sceneria zapewnia mu upragniony spokój, ponieważ tutaj każdy zajęty jest swoimi sprawami i nie zadaje zbędnych pytań. Takim ludziom rybacka tawerna „Dolina róż” przynosi szczęście. Beztroskie życie mężczyzny zostaje na zawsze porzucone, gdy zjawia się w wiosce pewna kobieta. Od tej pory wszystko się zmienia… (Festiwal Sputnik)

Obsada:

Najmniej "rosyjski" ze sputnikowych filmów, bez picia szklankami, milicji, surogatek, kołchozów, kradzieży kabli z linii wysokiego napięcia i gangsterów (no dobrze, jest jeden, ale tak słaby, że prawie się nie liczy). Dmitrij Czerkasow stworzył uniwersalną historię miłosną, która może się rozgrywać wszędzie, dokonał tego z wyczuciem, bez wielkiego patosu. W "Dolinie róż" czuć wpływ Felliniego, reżyser sięgnął po jego ulubione motywy - cyrkowców i morze. Ładne to, dobrze się ogląda, ale szału nie ma.

"Obojętność" też jest mało rosyjska, a bardziej nowofalowa. Natomiast wczoraj byłam na rosyjskim filmie z... happy endem ("Dwa dni" pokazywane w sekcji Kalejdoskop)! Do dziś nie mogę się otrząsnąć!

Mam nadzieję, że "Dolina róż" jest jednak lepsza niż "Obojętność". Bardzo na ten film czekałam, idę dziś po pracy do kina i potrzebuję, żeby był dobry. Rosyjski film z happy endem - faktycznie trauma. ;)

Przecież "Obojętność" jest dobra. Świetnie zrealizowana. Ja się z jednej strony dobrze na niej bawiłam, z drugiej strony nie jest to mój ulubiony typ kina i nie jestem 'zachwycona' jak w przypadku "Generacji P", gdzie jest wszystko, co lubię. Ale ogólnie bardziej plus niż minus.

Tzn. happy end jest nieco dziwny, ale jest. Nie jest maślano-holiłudzki, bardziej 'ludzki' i zabawny.

W "Obojętności" najbardziej podobały mi się dialogi i muzyka. W trakcie przestojów przysypiałam, a forma nie wydała mi się przesadnie nowatorska, zwłaszcza po obejrzeniu "Półtora pokoju". "Dolina róż" MUSI być lepsza. Niech się nie waży nie być. :)

Nie tyle lepsza, co bardziej Ci odpowiadająca. Jak z tymi godzinami, 16 godzina nie jest lepsza od 21, tylko bardziej/mniej komuś odpowiada. ;-) Mnie "Obojętność" jest obojętna, ale reakcje widowni były raczej pozytywne (nie słychać było gwizdów, lecz śmiechy, na koniec oklaski, zresztą ja też wyszłam z kina uśmiechnięta). Nowatorska (forma) czy nie - ciekawa i nie tak często spotykana w kinie, na pewno dzięki niej ten film jest bardziej interesujący, zaskakujący itp.

Oczywiście, że "lepsza" dla mnie. ;) Żeby prawidłowo odczytać mój komentarz, trzeba by wiedzieć, że wartościuję tak, jak oceniam więc chyba faktycznie wyraziłam się nieprecyzyjnie. "Obojętności" dałam 6/10. U mnie to ocena pozytywna. Ale "Dolinie róż" potrzebuję dać 8 lub 9 i będę mocno niepocieszona, jeśli się nie da.

Też dałam 6/10. ;-) Wg mnie ten film to tylko zabawa, nic nie wnosi, a takie filmy na więcej niż 6/10 nie oceniam (kiedyś oceniałam, jak widać po moich dziwnych ocenach z przeszłości ;-)).

Poema
inheracil