Fałszerze (2007)
Die Fälscher
Reżyseria:
Stefan Ruzowitzky
Berlin, rok 1936. Salomon Sorowitsch jest królem fałszerzy, a w świecie hazardzistów, żigolaków i łatwych kobiet czuje się jak ryba w wodzie. Nie ma też problemów ze znalezieniem gotówki na zabawy w kasynie, bo każdą kwotę jest w stanie spreparować sobie samodzielnie. Pewnego dnia zostaje aresztowany i trafia do obozu koncentracyjnego Mauthausen. Kiedy po pięciu latach zostaje przeniesiony do Sachsenhausen spodziewa się najgorszego. Jednak życie ma dla niego jeszcze jedną niespodziankę. Wraz z grupą specjalnie wyselekcjonowanych więźniów ma spreparować miliony funtów i dolarów, którymi Niemcy chcą zalać zagraniczne rynki i doprowadzić do ich załamania. (opis dystrybutora)
Obsada:
- Karl Markovics Salomon 'Sally' Sorowitsch
- August Diehl Adolf Burger
- Devid Striesow Sturmbannführer Friedrich Herzog
- Martin Brambach Hauptscharführer Holst
- August Zirner Dr. Klinger
- Veit Stübner Atze
- Sebastian Urzendowsky Kolya Karloff
- Andreas Schmidt Zilinski
- Tilo Prückner Dr. Viktor Hahn
- Lenn Kudrjawizki Loszek
- Norman Stoffregen Abramovic
- Bernd Raucamp KZ-Insasse Dusche
- Gode Benedix 1. KZ-Insasse
- Oliver Kanter 2. KZ-Insasse
- Dirk Prinz SS-Wache
- Hille Beseler Grete Herzog
- Erik Jan Rippmann Bank Director
- Tim Breyvogel Agent
- Dolores Chaplin Girl in Casino
- Roland Fischer-Briand Concierge
- Louie Austen Poker Player
- Michael Blohn Croupier - Monte Carlo
- Marie Bäumer Aglaia
- Arndt Schwering-Sohnrey Hans
- Jan Pohl Sascha
- Lilly Kugler Dame
- Matthias Luhn Ganove
- Heinz Schubert Hehler
- Rosi Straka Tanzerin
- Holger Schober Unterscharführer
- Steve Thiede Kapo
- Peter Strauss SS Officer
- Bernhard Linke Junger Insasse
- Werner Daehn Rosenthal
- Leander Modersohn SS-Soldat Zug
- Anton Maria Aigner Regieassistenz
- Andreas Haslinger Häftling
- Dieter Hilpmann Geisel Stein
- Marian Kalus Plappler
- Daniel Klisa Junger Offizier
Ciekawy i dobrze opowiedziany film historyczny, ale czy jest to dzieło wybitne w jakimkolwiek aspekcie? Z tym Oscarem nieanglojęzycznym to gruba przesada.
To wszystko (o obozach) się wie, ale i tak za każdym razem porusza do żywego…
Trochę tu szkoda niewykorzystanego potencjału - gdyby dać materiał o fałszerzach w obozach koncentracyjnych jakiemuś Tarantino... Sam film jest cholernie poprawny, ale jednak nie ma w nim nic poza tym. Mimo ogólnego pozytywnego wrażenia, lekkie widmo zmarnowanej szansy unosi się nad nim i krzyczy głośno "czemu nie zrobiliście mnie jak trzeba".
Masz rację całkowicie. Mam wrażenie, że to nie film sam w sobie porusza, ale świadomość tego, co się działo w obozach, świadomość holokaustu. Tak jakby wystarczyło pokazać widzowi sam symbol, żeby włączyć konkretne emocje. Trochę na tych emocjach film bazował.
trochę bajki, trochę łopatologii, dużo fatalnej muzyki. Katyn to przy tym arcydzieło