Fałszerze (2007)

Die Fälscher
Reżyseria: Stefan Ruzowitzky

Berlin, rok 1936. Salomon Sorowitsch jest królem fałszerzy, a w świecie hazardzistów, żigolaków i łatwych kobiet czuje się jak ryba w wodzie. Nie ma też problemów ze znalezieniem gotówki na zabawy w kasynie, bo każdą kwotę jest w stanie spreparować sobie samodzielnie. Pewnego dnia zostaje aresztowany i trafia do obozu koncentracyjnego Mauthausen. Kiedy po pięciu latach zostaje przeniesiony do Sachsenhausen spodziewa się najgorszego. Jednak życie ma dla niego jeszcze jedną niespodziankę. Wraz z grupą specjalnie wyselekcjonowanych więźniów ma spreparować miliony funtów i dolarów, którymi Niemcy chcą zalać zagraniczne rynki i doprowadzić do ich załamania. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Ciekawy i dobrze opowiedziany film historyczny, ale czy jest to dzieło wybitne w jakimkolwiek aspekcie? Z tym Oscarem nieanglojęzycznym to gruba przesada.

To wszystko (o obozach) się wie, ale i tak za każdym razem porusza do żywego…

Trochę tu szkoda niewykorzystanego potencjału - gdyby dać materiał o fałszerzach w obozach koncentracyjnych jakiemuś Tarantino... Sam film jest cholernie poprawny, ale jednak nie ma w nim nic poza tym. Mimo ogólnego pozytywnego wrażenia, lekkie widmo zmarnowanej szansy unosi się nad nim i krzyczy głośno "czemu nie zrobiliście mnie jak trzeba".

Masz rację całkowicie. Mam wrażenie, że to nie film sam w sobie porusza, ale świadomość tego, co się działo w obozach, świadomość holokaustu. Tak jakby wystarczyło pokazać widzowi sam symbol, żeby włączyć konkretne emocje. Trochę na tych emocjach film bazował.

trochę bajki, trochę łopatologii, dużo fatalnej muzyki. Katyn to przy tym arcydzieło

asthmar
Nietutejszy
przemyslawszwaczka
bartje
dag
dag
MureQ
asia1298
jakilcz
dcd
dcd
pajestka