Ponad czasem (2007)

Chun nyun hack
Reżyseria: Kwon-taek Im

Dawny bębniarz pansori Dong-ho powraca do wioski, w której spędził dzieciństwo. Jednak na miejscu okazuje się, że wszystko się zmieniło. Porzucone przez kupców i podróżników miasteczko straciło swoją dawną żywotność. Męczony przez duchy przeszłości, Dong-ho wspomina dawno minione lata pięćdziesiąte, kiedy adoptował go wędrowny muzyk. Uczył się wówczas starożytnej sztuki gry na tradycyjnych bębnach i wychowywał jako brat pięknej Song-hwa, z którą połączyła go nienazwana miłość, o wiele silniejsza niż uczucie pomiędzy rodzeństwem.

Obsada:

Zwiastun:

Mam wrażenie, że ten film ma całemu światu przedstawić tradycyjną, koreańską sztukę śpiewu pansori. Stąd logiczne, że śpiewu w tym filmie jest dużo. Dla przeciętnego europejczyka ta muzyka, biorąc pod uwagą przeciętny poziom wykształcenia muzycznego (wynoszący: zero ;P ) może być trudna w odbiorze, a jej ilość w filmie może sprawiać dla niego wrażenie dłużyzn. Jednak mnie się wydaje, że właśnie o to chodziło w tym filmie - o posłuchanie muzyki z historią plecioną w tło.

Sprawnie nakręcony film, aż miałem wrażenie że zbyt sprawnie (wykorzystano wiele chwytów, które widziałem już w setkach innych filmów). Genialna muzyka i trochę za dużo śpiewów (ta sama prawie scena powtarzana do znudzenia). Fabuła ciekawa, ale niesprawnie zmontowana (a może to taki styl). Wrażenia pozytywne, mimo że początek mnie uśpił. Jak na stulatka jednak to pełen wypas.

Poprawnie zrealizowany film z potężną dawką egzotycznej muzyki, która okazała się zaskakująco miła dla ucha.
Ta muzyka oraz subtelnie podany dowcip (niestety jest go tu niewiele) były dla mnie najciekawszymi elementami tego widowiska- słuchowiska.
Być może to koreańska cepelia kręcona w plenerach Nowej Zelandii, ale nie nudziłem się ani minuty ;)

Niesamowicie malowniczy film z powoli snującą się historią. Uczta dla oczu i dla uszu - pansori absolutnie zniewala!

Snuta ponad czasem (akcja "skacze" pomiędzy nowszymi i dawniejszymi wydarzeniami) opowieść o życiu wędrownych artystów. Prosta ale nie trywialna historia niespełnionej miłości. Liczne sceny z występów pozwalają wczuć się w ducha tradycyjnej sztuki pansori (śpiewu i recytacji), pozornie prostej a w rzeczywistości obudowanej licznymi regułami. Polecam osobom pragnącym poznać koreańską kulturę.

przykro mi ja takich rzeczy nie łykam

inheracil
tangerine
kajag
bernardpiechal
aiczka
ayya
verdiana
Oferma
michuk
funnylittlefrog