Chloe (2009)

Reżyseria: Atom Egoyan
Scenariusz:

Zazdrosna kobieta wynajmuje młodziutką call-girl, by sprawdzić lojalność swego męża.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Szkoda że w drugiej połowie filmu dochodzi do pewnych uproszczeń, gdyby nie to film zyskałby wyższą notę.

Egoyan zaczyna ciekawie, coraz głębiej zapuszczając się w atrakcyjne psychologicznie rejony. Jednak w drugiej połowie film zaczyna niebezpiecznie dryfować w stronę kolejnego thrillera o ogarniętej obsesja wariatce. Dopiero sam koniec, raczej niejednoznaczny, znowu wyciąga film na powierzchnię. Nie jest źle, choć Kanadyjczyk potrafi lepiej.

Kilka miesięcy temu ten tytuł przeleciał mi przy okazji przeglądu zamorskich premier DVD, ale z racji średnich recenzji, ominąłem go. Ale kiedy Syrena Films postanowiła prowadzić go na polskie ekrany, postanowiłem spróbować. Seans "Chloe" jest przyjemny, jednak dla kogoś, kto obejrzał już tyle filmów, fabuła staje się klarowna około 40 minuty, nie pozostawiając wielu wątpliwości. A szkoda, bo to film świetnie zagrany i z dobrą muzyką. Szkoda, że Atom Egoyan nie potrzymał mnie dłużej w niewiedzy

Kontrowersyjny. W jakiej otchłani desperacji trzeba być, żeby będąc dojrzałą kobietą, popaść w paranoję zdrady, przespać się z piękną gąską, uwierzyć w jej oszustwa i doprowadzić związek na skraj przepaści? A może wystarczy fakt bycia kobietą albo... menopauza? Odjechana ta wizja dojrzałej, inteligentnej przecież i zrównoważonej emocjonalnie elegantki. Do bólu przerysowana. Z ubytkami psychologii i kulawym zakończeniem.

muzyka bardzo mi się podobała. aktorstwo też. chociaż sama historia nie była powalająca i w sumie przewidywalna.

Czego spodziewać się, gdy producentem filmu Egoyana jest Ivan Reitman? Mamy zatem mało Egoyana i hollywodzki scenariusz dreszczowca, który wciąga i karze nam zapomnieć o głębszej refleksji. Podobały mi się klimatyczne zdjęcia.

polecam oryginalny, francuski film z Emmanuelle Beart <3 gdzie kurde tej blondi do Francuzki!

Pamiętam "Piękną złośnicę", gdzie Emanuelle prezentowała się w całej okazałości i 4-godzinny seans wcale mi się nie dłużył ;)

Zaraz, zaraz, czy "Piękna złośnica" to jest ten film, w którym malarz nie pokazuje modelce do samego końca obrazu, bo chce w nim zawrzeć jej charakter (a lepiej żeby nie zobaczyła wcześniej, jaka naprawdę jest)? Widziałem taki film bardzo dawno temu w telewizji i nie mogłem dojść tytułu. Pamiętam, że był w dwóch częściach, więc wydaje się zgadzać. No i też nie mogłem oderwać wzroku :))

PS A zdjęcie EB już dodałem :)

Tak, to ten film.

Super, obiekt młodzieńczych fascynacji wreszcie ma imię. Och Emmanuelle! :)

@lapsus, doktor: No tak. W tym wieku zostały Wam tylko wspomnienia... :)

Tak myślisz? No to nie chcę Cię martwić, ale Tobie też zegar szybko cyka. Nawet szybciej zdaje się :P

Do czego starszy pan pije? Nie skumałam próby żartu. :P

To niestety nie był żart droga marylou :)

Dziękuję za wymianę cennych spostrzeżeń. Jako pointę pozwolę sobie zanucić jeden z lubianych przez Pana kawałków, w dodatku definiujący Pańską osobę: pig piggy pig pig pig... etc. Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie :-)

Oldkskulowy tekst. Szacunek. Coś podobnego mówił Harvey Keitei w "Złym porucznlku", jak był goły i naćpany.

Nothing can stop me now, 'cause I don't care anymore ;)

No to się rozumiemy ;)

NIN - no tak, byłem na koncercie w czerwcu, ale niewiele pamiętam :(

ale w czerwcu zeszłego roku? jeśli tak, to byliśmy na nim wszyscy. a skąd amnezja, Lapsusie?

bo qrwa oni tam mają wszystko legalne i na dodatek częstują :(

to Ty o Pradze myślisz? ja o Poznaniu. ha, no ale odlot w trakcie pewnie był, a wszyscy wiemy, że liczy się tylko "tu i teraz" ;)

Ja na tam pojechałem na Slayera. Ale czujesz - 200 i na małej scenie Therapy, Stone Sour, Rise Against, Fear Factory. Pod samą scenę można było podejść, bo wszyscy szli na "wielką czwórkę" . Ale Czesi NIN wrzucili między Slayera a Metallicę na dużej scenie, więc szacun wielki , bo u nas by spalili scenę. Zawsze jak mam alternatywę Bulanda Czechy wyrywam do Czech. U nasz kiełbasa, której nie jadam 15 zeta i zero napojów. W Pradze roznosili probówki z Jegemeistrem (widziałaś Kac Vegas? ), tyle że bez tabletek gwałtu po 20 KCZ, czyli koło 3. Żarcie dobre i w miarę tanie. Koledzy wsadzili mnie na bunji i dlatego nie pamiętam koncertu. Od rana jazda na maksa z gwiazdami sceny metalowej i alternatywnej. Tylko tych "papierosków" mogliby tak nie dawać, bo wsiadłem do tej kapsuły bunji :(

"wszyscy" oznacza tu chyba tylko Ciebie marylou, bo ja byłem na NIN 2x, ale nigdy w Polsce (raz w Berlinie, a raz w Belgii)

I wszystko pamiętam o dziwo :)

a, faktycznie. jechałeś wtedy na Werchtera. no więc wszyscy KIEDYŚ GDZIEŚ byliśmy na NIN - taka jest wersja ostateczna.

@lapsus, Kac Vegas w Pradze? co na to Twoje dzieci...? :)

To są tak zwane sytuacje graniczne. Musiałem przez to przejść sam. Dzieci pewnie gdzieś wojażowały i tata ich nic nie obchodził, wiesz jak jest ;)

Szklanka1979
MureQ
jakilcz
jhsdsdkf
dobrawrozka
Gamec
dcd
dcd
karaluh
annemily
midnight94