Cela nr 211 / Cela 211 (2009)

Celda 211
Reżyseria: Daniel Monzón

Juan Oliver dzień przed rozpoczęciem pracy strażnika więziennego, postanawia odwiedzić swoją przyszłą placówkę pracy. W tym momencie wybucha bunt, na czele którego staje Malamadre. Juan zostaje znaleziony w tytułowej celi. Od tego momentu będzie prowadził podwójną grę: inteligentnego mordercy skazanego za zbrodnię pierwszego stopnia oraz osoby za wszelką cenę dążącą do wydostania się z pułapki. Sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej, w momencie gdy małżonka Juana dowie się o obecnej sytuacji męża.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Niesamowicie angażujący thriller. Niby kolejny film o więzieniu, o tym dobrym który staje się w wyniku wypadków tym złym, trochę jak w "Symetrii", ale jednak zupełnie inaczej. Oglądając co chwilę musiałem klepać się po policzkach i przypominać że to tylko film. Nie pomagały. Z kina wyczołgałem się prawie bez sił.

A Malamandre grał główną rolę w Nawet Deszcz, zaś moja 7 to Twoja 9, także wychodzi, że ja za wysoko oceniłam ten film:>

Mocne, przygnębiające. Na początku jest trzęsienie ziemi, a później staje się tylko lepiej/gorzej (jak kto woli).Film ten przedstawia sytuacje więzienną w Hiszpanii w bezlitosnym i nieco wstydliwym świetle.

Na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zostaje uwięziony w samym środku buntu w więzieniu o zaostrzonym rygorze i musi zacząć udawać bezwzględnego mordercę. Prowadzi niebezpieczną podwójną grę, w której zagrożone staje się nie tylko jego, ale i życie jego ukochanej małżonki...

W mojej opinii film nie przedstawia sytuacji więziennictwa w Hiszpanii. Nie ma nic wspólnego z faktami autentycznymi. Równie dobrze mógłby przestawiać sytuację więziennictwa w Polsce lub w USA.

Być może, jednak wydaje mi się, że przynajmniej początkowe sceny oprowadzania i przedstawiania realiów więziennych z perspektywy strażników musi być w jakichś sposób oparty na rzeczywistych realiach panujących w hiszpańskich więzieniach. Później jednak zgadzam się, że akcja mogłaby się rozgrywać gdziekolwiek, jednak nie jestem pewna czy historia nie zakończyłaby się wtedy inaczej.

Po obejrzeniu "Celi" zrozumiałam co oznacza określenie że film "wbija w fotel".
Reżyser okazał się nie tylko mistrzem budowania napięcia ale też pokazał wiarygodne postacie i specyficzny kodeks definiujący ich relacje w więzieniu.
Tylko dla osób o mocnych nerwach.

Zaiste. To film który poleciłbym każdemu, tj. spodoba się zarówno wielbicielom europejskiego, rzec można nawet artystycznego kina, jak i tym, którzy więcej przyjemności znajdują w filmach ze Stevenem Seagalem. Idealne połączenie.

zdecydowanie trzyma w napięciu

Zaczyna się z przytupem, a potem napięcie rośnie. Świetne kreacje, stopniowanie napięcia, widz nie nudzi się nawet przez moment. I w sumie to bardziej dramat niż sensacja. W fotel mnie nie wbiło, ale obejrzałam z zainteresowaniem.

Guma
bartje
beznazwybez
Szklanka1979
got3n
jakilcz
krzysztofek1003
PedroPT
agryppa
Horracy