Casablanca (1942)

Reżyseria: Michael Curtiz

Casablanca to najsłynniejszy melodramat wszech czasów, film - legenda, dzieło doskonałe, które można oglądać setki razy. Akcja filmu dzieje się podczas II Wojny Światowej w okupowanej przez Niemców i francuskich kolaborantów Casablance. Do Casablanki łatwo się dostać, ale trudno ją opuścić, zwłaszcza jeśli jest się poszukiwanym przez nazistów, tak jak działacz czeskiego ruchu oporu Victor Laszlo (Paul Henreid). Jedyną jego nadzieją okazuje się być właściciel nocnego klubu Rick Blaine (Humphrey Bogart) - cyniczny Amerykanin, który nie jest skory do pomocy, tym bardziej, że żoną Victora, jest jego była ukochana, która złamała mu serce - Ilsa (Ingrid Bergman). Dawne uczucia odżywają. W zamian za ułatwienie mężowi wyjazdu z Casablanki, Ilsa proponuje Rickowi siebie. Główny bohater musi dokonać wyboru. Czy uczucie zwycięży w obliczu wojny?
Scenariusz do filmu Casablanca powstał na podstawie cieszącej się niewielką popularnością sztuki Murraya Burnetta i Joan Alison Everybody Comes to Rick's, która nigdy nie doczekała się premiery na Broadwayu. Na realizację obrazu przeznaczono zaledwie 950 tys. dolarów, co zmusiło ekipę do drakońskich oszczędności (samolot widoczny w ostatnich scenach zrobiony był z ... kartonu).
Casablanca to jeden z tych filmów, które mimo upływu lat się nie starzeją. Obraz Michaela Curtiza, z Ingrid Bergman i Humphrey Bogardem w rolach głównych zdobył 5 nominacji do Oscara® oraz 3 statuetki, włączając w to "Najlepszy Film" 1943 roku.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Melodramat doskonały w tandecie, odtwarzacz dvd wręcz musi grać go jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze.

Bomba. Ten wyraz twarzy Ricka Blaine rozgrywającego niezbyt ciekawą partyjkę szachów.

Bardzo lubię "Casablancę", bo ma atuty: świetny Bogart i dobry stary hollywoodzki scenariusz. Ale kiedy mąż Ilsy "wyślizguje się" na ulicę w nocy, gdzie zamierza nie być spostrzeżony i robi to w białym ubraniu, opada mi zawsze szczęka :)

Moja Luba podczas seansu przeszyła mnie piorunującym spojrzeniem, gdy okazało się, że wpatruję się w Ingrid Bergman z wypiekami na twarzy...

Dzieło prawie doskonałe.

Czasem zwykła skala ocen nie wystarcza,nieważne ilu stopniowa by nie była. Po obejrzeniu tego filmu zrozumiałem jak nonsensowne jest hierarchizowanie sztuki na podstawie liczb, czy ilości nagród. "Podoba mi się Zeus Fidiasza-dam mu 10, natomiast Venus z Milo nie ma dwóch kończyn-dostanie 8".
W przypadku filmu Curtiza brak oceny też jest oceną. Wiem, nie usatysfakcjonuję ludzi oczekujących jasnej deklaracji co do oceny,ale powiem, =że pierwszy seans z C to może być początek wspaniałej przyjaźni

No ocenianie czegokolwiek w skali 1-10 (zresztą w każdej skali) zawsze będzie w pewien sposób krzywdzące, ale to najprostszy i najszybszy sposób na zorientowanie się w odbiorze filmu. Dlatego myślę, że warto też pisać recenzje i to one są prawdziwą wartością, bo tu już mamy do czynienia z odbiorem bardzo subiektywnym i potrzebnym. Natomiast Casablanca jest ponadczasowa i wiadomym jest dla mnie, że jakiekolwiek jej oceny są bezcelowe wobec tego co ten film już osiągnął, więc po części się zgadzam :)

Ah te dialogi, spojrzenia. Aż chce się cofnąć czas! No i zakochałam się w Bogarcie ;)
klasyk - trzeba zobaczyć.

Aż wstyd się przyznać, że obejrzałem ten film dopiero w wieku 24 lat. Nie zawodzi.

Jeśli tego jeszcze nie oglądałeś, to koniecznie musisz! Klasyka. Świetne dialogi, kino w dobrym starym stylu. Nie tylko dla kobiet!

Film do ktorego lubie wracać, idealny na dlugi zimowy wieczor ;)

Jeśli lubisz oglądać GÓWNO, to jest to film w sam raz dla Ciebie.

Gówno wysokiej jakości.

Obejrzałam "Casablancę" w teatrze Powszechnym. Świetnie zrobione przedstawienie, film mu do pięt nie dorasta. Ale jestem po tym teatrze tak pozytywnie nastrojona do tej historii, że aż ocenę podniosę. ;P

Powszechnie wiadomo, że "Casablanca" to jedna wielka lipa. Nie tłomaczy tego nawet fakt, że to film z 1942 roku, a w zasadzie działa to na jego niekorzyść. Pomijając wszystkie dodatkowe, równie beznadziejne elementy, film kładzie przede wszystkim Bogart - wygląda jak pijany kurdupel wzięty z łapanki. Co prawda nie widziałem inscenizacji z Teatru Powszechnego, ale domyślam się, że takiego gniota ciężko spaprać jeszcze bardziej. Nie będę używał brzydkich wyrazów, bo to tylko komentarz do jakże sensownej i jedynie prawdziwej opinii na temat tego filmu, ale byłyby one na miejscu jak najbardziej. Pozdrawiam.

Film jest nudny, beznadziejnie nudny, nieciekawy i nie rozumiem tych ochów i achów nad ty niby dziełem. Bogart jest obleśnie obleśny i wogóle widziałm go z 5 razy bo bardzo chciałam zrozumieć dlaczego jest uważany za dzieło ( o matko !!!) i poddałam się, skapitulowałam i obiecałam sobie solennie, że nigdy więcej już sobie tego nie zrobię i go nie będę oglądać. Ocena żadna bo tego się nie da ocenić w żadnej skali punktowej.

Tandeta i przewidywalność to właśnie główne zalety tego filmu. Stał on się klasykiem poprzez nagromadzenie w nim cech typowej komedii romantycznej, co jednych odstrasza, a innych przyciąga.
Ten niskobudżetowy film klasy B został wręcz uznany za ikonę kina hollywoodzkiego, a samo słowo "Casablanca" nabrało magicznego znaczenia :)

BlonD1E
Chmerson
balzac4
EmilBaniak
Efunia
redo123
Danielito
RobinHa
Konfucjusz70
avrewska