Sen (2008)

Bi-mong
Reżyseria: Ki-duk Kim
Scenariusz:

Kim Ki-duk zaprasza widzów do filmowego snu, misternie budując wysmakowaną wizualnie opowieść o uczuciu łączącym dwoje osamotnionych bohaterów: introwertycznego Jina i tajemniczą Ran. Ich znajomość rozpoczyna się w nocy, w której mężczyźnie przyśnił się dziwny i niepokojący sen. Miał on w nim wypadek samochodowy i chwilę później – zamiast pomóc ciężko rannemu kierowcy drugiego wozu – uciekł z miejsca zdarzenia. Jin ma przeczucie, że jest to coś więcej niż zwykły nocny koszmar. (Pięć Smaków)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Koncept na ten film mnie ujął mnie równie mocno jak jego piękna realizacja (warto zwrócić uwagę na dobór kolorów ubrań i pomieszczeń).
"Sen" to połączenie realizmu magicznego z krwawymi scenami charakterystycznymi dla kina azjatyckiego.Pod płaszczykiem skądinąd arcyciekawej opowieści o powikłanych losach uczuć głównych bohaterów kryje się mały-wielki traktat o tym czym jest odpowiedzialność. Gdyby nie udramatyzowana końcówka byłaby 10tka.

Subtelny, wysmakowany, a miejscami brutalny i krwawy. Wszystko tu dzieje się gdzieś pomiędzy jawą a snem. Historia jak to u Ki-Duka prosta, ale opowiedziana w sposób przebojowy, oryginalny, poetycki i zostawiający spore pole do interpretacji. Ładne zakończenie. Zdecydowanie warto!

a jak się ma Sen do innych jego filmów? bo szczerze mówiąc, nie jestem fanką i zastanawiam się, czy znów się nie wynudzę

Widziałem tylko "Wiosna lato..." i "Sen'' podobał mi się bardziej. Więcej się działo, byłem bardziej zainteresowany, wydał mi się mniej banalny, a równie dobry, a może i lepszy plastycznie.

A czy muzyka nie jest z jakiegoś Casio znowu? Bo to mordowało plastikiem całą tamtą historię, która została zbyt sztucznie pokazana, ale bez tego może by się jeszcze wybroniła.

A to pytaj Oli bo mnie nie raziła muzyka w "Wiośnie...", tu również mi się podobała bardzo.

Naskrobałem więcej o Śnie w notce Pomiędzy snem a snem. Może niezbyt konkretnie ale też film mocno niekonkretny :)

Kim Ki-Duk w roli wielkiego antycypatora "Incepcji", choć jego zabawa tajemnicą snu w przeciwieństwie do filmu Nolana wręcz wkurza brakiem logiki, co doprowadziło tę ładną historię do w sumie niesłusznie tragicznego finału.

Kino metafizyczne (w sensie filozoficznym). O jedności, a dokładniej pozornym dualizmie świata (na kilku płaszczyznach: dobro/zło, sen/jawa, szczęście/nieszczęście). Nawiązujące do słynnej historii o mędrcu Zhuangzi, któremu śniło się, że jest motylem i już nie wiedział, czy jest Zhuangzi, który śni, że jest motylem, czy jest motylem, który śni, że jest Zhuangzi.

Jeszcze nie widziałem (czeka już kilkanaście tygodni na obejrzenie), ale po Twojej notce mam na niego ochotę:))

Ze wszystkich filmów festiwalu ten jeden mnie trochę rozczarował. Był taki twardy, surowy, nie w stylu Kim Ki-duka. Za bardzo horrorowaty, za bardzo wprost. Trochę zepsuty koncept, jakby reżyser nie miał pomysłu na jego oprawę estetyczną. Szkoda...

WijElitarnegoKorpusu
AniaVerzhbytska
dcd
dcd
njonaitis
larsandersonduk
got3n
aghu
ioanka
deliberado
matadu