Kolejny rok (2010)

Another Year
Reżyseria: Mike Leigh
Scenariusz:

"Kolejny Rok" to pełna uroku i ciepła, zabawna ale i wzruszająca opowieść o szczęśliwym małżeństwie Gerri i Tomiego, gronie ich przyjaciół i znajomych, w której, jak to w życiu, przyjaźń miesza się z samotnością, radość przeplata smutek, śmierć jest nierozłączna z narodzinami a rozpacz idzie pod rękę z nadzieją. Wiosna, lato, jesień, zima... I tak mija kolejny rok... (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Świetna, wiarygodna satyra na brytyjskie społeczeństwo. Analogie do Solondza i Mendesa jak najbardziej. Obok Poezji i Roku przestepnego najlepszy film tegorocznego Cannes.

Moim zdaniem najlepszy po znakomitych „Sekretach i Kłamstwach” film Mike’a Leigh. To niezwykłe, jak niesamowitą zdolność obserwacji ludzkich zachowań ma reżyser. W jego zupełnie nieatrakcyjnych postaciach można dostrzec wszystkich, także samych siebie. To ludzie z krwi i kości, z wiarygodną osobowością, prawdziwymi, życiowymi, totalnie zwyczajnymi problemami. Nie tu ma nic ładnego, a jednak jest to piękny film, pozwalający śmiać się, wzruszać, współczuć, utożsamiać. Świetne, wartościowe kino.

Nie wszyscy mogą być szczęśliwi, ale czy pomagamy sobie, by móc spojrzeć kiedyś wstecz i powiedzieć: "miałem fajne życie"? "Another Year" skłania do refleksji. W losach bohaterów możemy przejrzeć się jak w lustrze. Czy czas już stawiać pytania, a może działać, coś zmienić? - obejrzyjcie, być może pomoże film da wam impuls.

Obawiam się, że za 20 lat mogę skończyć jak Mary.

2,5 godziny czekania na coś,i co?I nic.Epizod z życia zwykłych ludzi.Małżeństwo-Tom i Gerri,któremu można powiedzieć,że się powiodło.Mają dom,udanego syna,dobrą pracę.Ale przede wszystkim zadowolnie z życia-niby nic,a jednak.A na tle tych dwojga przewija się szereg ich znajomych którzy nie mieli tyle szczęścia.Mary-rozwódka o rozchwianej osobowości.Ken-przypadek podobny.Brat Toma-któremu umiera żona i który nie potrafi nawiązać kontaktu z własnym synem.Film mnie nie powalił,a tyle słyszałam.

Film o tym, że starość to nie radość, ale i o tym, że radością też być może. Wiarygodny obraz. Momentami przygnębiający, zwłaszcze, że ma się niewiele ponad dwadzieścia lat i do starości daleko.

Pierwsza część słaba, pozostałe 3 coraz lepsze. Warto się przemęczyć pierwszą godzinę dla końcówki, szczególnie dla ostatniej sceny. Solidne 7 z zaleceniem nie oglądania w pojedynkę.

A dlaczego nie w pojedynkę?

Kolejny znakomity film Mike'a Leigh. Subtelny. Miejscami zabawny. Częściej lekko smutny. Małżeństwo Gerri i Toma wydaje się spokojną wyspą wśród życiowych rozbitków. Rozbitków przyciąga wyspa, chcą na jej łonie odpocząć, ogrzać się w słońcu cudzego szczęścia, ale...to tak nie działa. Najboleśniej odczuwa to Mary, rozchwiana emocjonalnie, samotna, nieco za dużo pijąca kobieta, bliżej 50 niż 40stki. To nie ameryk. produkcja, nie będzie prostego morału, szczęśliwego zakończenia. Takie jest życie.

życie też momentami bywa nudne ;-D

Hehe. Ja się na tym filmie ani przez chwilę nie nudziłam. Może dlatego, że... to nie moje życie? I tylko 2 godziny w nim spędziłam. A uwielbiam spoglądać na ludzi oczami Mike'a Leigh.

Pozwolę sobie bardziej o samym Leigh niż o filmie. Gdybym miał kiedyś wybulić grubą kasę na kolekcjonerski box z filmografią któregoś z reżyserów, byłby to właśnie Leigh. Mało kto jest tak wytrawnym obserwatorem codzienności, mało kto pisze tak doskonałe dialogi. Ale tym, za co cenię go najbardziej, jest wyjątkowa czułość i bezwarunkowa akceptacja, jaką darzy bohaterów swoich filmów. Chapeau bas!

Świetny scenariusz, kapitalna narracja i cudowne, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach postaci.
120 minutowa uczta filmowa z najwyższej półki!

Tym razem Leigh mnie rozczarował. Nie znalazłam tu ani wzruszeń, ani ciepła, co najwyżej infantylizm, sztuczność w grze aktorskiej i nudę. Film trwa ponad 2h, byłby znośny, gdyby go odchudzić mniej więcej o połowę.

To nie sztuczność w grze aktorskiej. To Anglicy. Oni tak się zachowują na codzień....

Ano, cóż dodać. Właśnie największą siłą tego filmu jest fantastyczne, subtelne aktorstwo. Ze sposobu jak bohaterowie patrzą, z lekkich grymasów można wyczytać o nich wszystko.

Momentami przypominało pastwienie się szczęściarzy nad pechowcem. Państwo Idealni łaskawie lub nie z dostojną najbardziej obiektywną opinią obdarzają uwagą mikroświat szukających pomocy przybłęd. Wszelkie morały są negatywne, mimo cieplutkich barw i szczebiotów nic w tym filmie mnie nie ogrzało.

A skąd wiesz, że miało ogrzać? Ja odniosłem wrażenie, że nie grzało, bo nie miało.

Ja ten film odebrałem jako krytykę właśnie Państwa Idealnych.

A już wiem, skąd pomysł, że miało grzać. Z opisu dystrybutora :) Ale tych to chyba najlepiej z zasady nie czytać.

Właśnie ten opis, nieszczęsny jest bardzo. Po co nas mylą? Jeśli miałby on zachęcać do kupna, musiał powstać z myślą, że takie właśnie coś się sprzeda. Więc czemu, cholera, to nie jest TAKI film? :)

O, właśnie! :) Miałam nawet wrażenie, że ta hiperszczęśliwa rodzinka celowo dobiera sobie znajomych-"nieudaczników', żeby poczuć się lepiej na ich tle. Ci znajomi o wiele bardziej sympatyczni. ;P

Mike Leigh cały czas w formie. Rola Lesley Manville - palce lizać ;) Polecam, szczególnie fanom Mike'a.

alanos
bartje
emerenc
NarisAtaris
MureQ
hrabalka
jakilcz
dcd
dcd
FoolCanBeKing
karaluh