Miłość (2012)

Amour
Reżyseria: Michael Haneke
Scenariusz:

Opowieść o dwójce starszych ludzi: małżonków, towarzyszy, przyjaciół. Ich relacja jest niemal symbiotyczna; są integralnymi częściami tego samego organizmu, których współistnienie daje gwarancję jego harmonijnego funkcjonowania. Ten codzienny, przez lata utrwalany porządek niszczy jedno wydarzenie. Początkowo udar, który przechodzi Anne, nie ma większych objawów. Jednak dość szybko nadzieja na cud zostaje skonfrontowana z bolesną prozą życia. Dramat Anne i Georges'a zamknięty jest w czterech ścianach ich apartamentu. Przestrzeń ta staje się laboratoryjnym szkłem, na którym wyklarowuje się odpowiedź na pytanie co dalej?

W Miłości Haneke oswaja wdrukowany w naszą podświadomość lęk przed umieraniem. Robi to na swój autorski sposób, nie kolorując pastelowymi barwami widma nieuchronnego końca. W tym najbardziej „ludzkim” ze swoich filmów pokazuje, czym jest miłość silniejsza niż śmierć. Mieszkający w stolicy zlaicyzowanej Francji małżonkowie raczej nie obiecywali sobie przed ołtarzem wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia. A jednak ich ujęta w obrazy historia ilustruje głębię i sens tej deklaracji przenikliwiej niż najbardziej nawet elokwentna próba opisu. (www.nowehoryzonty.pl)
Zwycięzca Złotej Palmy w Cannes w 2012 roku.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Tytuł filmu jest według mnie mylny. Ten film nie jest tyle o miłości co o bezsensie powolnego umierania w ciepieniu. Nie daje żadnej nadzieji. Wskazuje że wrodzonym odruchem człowieka jest emocjonalne poszukiwanie sensu nawet w najbardziej ekstremalnej sytuacji. A miłość? Życie może zniszczyć nas , nie będziemy wtedy potworami ale potworne jest to jak może nas zniszczyć. Wciąż będziemy ludzcy ale czy będzie to miało wtedy sens? Możliwe że jedynie dla nas.

Złota Palma w Cannes 2012. Haneke w formie.

Dopiero wczoraj, ale mną pozamiatało. Dla mnie to jeden z najlepszych filmów Hanekego, dojrzały i przejrzysty formalnie. Aktorstwo w tym filmie, to absolutny szczyt. Naprawdę blisko arcydzieła.

A właśnie, miałem pytać, kto się wybiera w tym roku do Wrocławia na NH?

Ty się wybierasz?

No ja oczywiście, w końcu to w domu. Karnet mam od dawna.

Ja pewnie poczekam na pełny program. Jak dadzą komplet wczesnych szortów Makavejeva to zacznę się poważnie zastanawiać.

Dużo sobie obiecuję po tej retrospektywie na podstawie opisów, bo oczywiście nie znam. Chciałem też obejrzeć legendarny "Oto Spinal Tap" w sekcji mockumenty.

To jest nie potwierdzone, ale z drugiej strony po co by się fatygowali żeby wrzucać zdjęcia ;]
http://www.nowehoryzonty.pl/artykul.do?id=1332 ->NH_2012 -> Program NH 2012 -> Retrospektywy

No rzeczywiście @edkrak lista tytułów bogata, powinieneś być zadowolony.

Faktycznie jest nieźle. Jeszcze zobaczę, czy się uda zawitać.

Ta sekcja na NH zapowiada się też bardzo intrygująco:

W ramach sekcji „The Happy End” we Wrocławiu zostaną pokazane „obrazy końca świata" – filmy oraz projekty audiowizualne polskich i zagranicznych artystów, realizujące program ikonograficzny wyczerpania, napięcia, melancholii, apokalipsy. „The Happy End” w programie filmowym 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty jest nowohoryzontową apokalipsą, pokazującą alternatywne do kina popularnego końce świata.

Jednym z filmowych wydarzeń sekcji będzie Legenda Kaspara Hausera Davide Manuliego – wystylizowany, czarno-biały, deliryczny technowestern z Vincentem Gallo w roli głównej, surrealistycznymi dialogami i pulsującą muzyką electro DJ'a Vitalica. Zobaczymy również jeden z pierwszych filmów znanego nowohoryzontowej publiczności F.J. Ossanga – postpunkowy Skarb wyspy suk, japoński Kuichisan Maiko Endo – medytację o końcu tradycyjnej cywilizacji na wyspie Okinawa, którą opanowała kultura amerykańska, Daimon włoskiego kolektywu filmowego Zapruder oraz 3 dni ciemności filipińskiego kontestatora Khana De la Cruza, przewrotnie igrające z tematem apokalipsy w wersji religijnej.

W programie znajdą się trzy cykle krótkich filmów: „depresyjny”, „samobójczy”
i „satanistyczny”. W części „depresyjnej” zobaczymy między innymi tajemniczy film drogi, debiut reżyserski amerykańskiej awangardowej reżyserki Niny Menkes Wielki smutek Zohary z 1983 roku oraz fińską Ceremonię pocieszenia Eiji-Liisy Ahtilli. W cyklu „samobójczym” zobaczymy studium kobiecego szaleństwa
w wydaniu koreańskim – Samobójcze wariacje Kim Goka i Kim Suna oraz inspirowany zapiskami Ludwiga Wittgensteina MS 101 Karola Radziszewskiego.

Ja się w tym roku wybieram. Pewnie pojawię się jakoś w okolicach 3 dnia festiwalu i będę we Wrocławiu kilka dni.

Co tu dużo mówić? Haneke, który dla odmiany nie nurza widza w tym, co w człowieku najgorsze, ale - najlepsze. Doskonale skonstruowany i zagrany portret tego, o czym w tytule. Łagodnie (!) poruszający.

Jaki to smutny przesmutny film. Może i o miłości, ale pomyślałam sobie, że bardziej chyba przecież o starości, bezradności, odchodzeniu?
Najpierw odebrałam to jako dowód miłości - całe to towarzyszenie i obecność, coś więcej, niż obecność pod koniec. Potem do mnie dotarło - a co gdyby tam jednak miłości nie było? (jednak - jeszcze - w dodatku - rzeczywiście), pod koniec, na koniec - jakie to by było straszne (ale czy na pewno straszniejsze, niż kiedy jest?)

A jeszcze później oświeciła mnie myśl taka - co by było, gdyby miłości nie było tam nigdy, w ogóle, w życiu, tym długim i pięknym, dobrym życiu - to co wtedy? Co, gdyby nigdy w życiu nie kochać i nie być kochanym?
I może o tym jest ten film? Dlatego ta Miłość, a nie że tylko cierpliwość, zdolność do poświęcenia itd.
"Gdybym... a miłości bym nie miał, byłbym niczym"

Bardzo ładnie o tym napisałaś, ja też pomyślałam, co by było, gdyby tego uczucia jednak nie było...

:)
To naprawdę było prawie jak oświecenie, olśnienie, bo długo myślałam o tym filmie, po obejrzeniu go, długo i dużo. Kiedy wyszłam z kina czułam się tylko ogłuszona.

Mimo wszystko Haneke wcale się bardzo nie zmienił. Tematyka co prawda nieco inna niż zwykle, ale styl już ten sam: chłodny, precyzyjny, bez taryfy ulgowej dla widza.

Haneke jak zawsze elegancko przynudza. Dłużyzny momentami nieznośne wręcz. Montażyści to chyba śpią na tej montażowni.

toby5
PaulaWieczorek
Guma
redo123
Konfucjusz70
tropicielkoni
jump_cut
niesiolowska
bartje
papacott