80 milionów (2011)
Reżyseria:
Waldemar Krzystek
Dolny Śląsk, jesień 1981 roku. Po serii prowokacji SB, konfrontacja opozycji z komunistami wydaje się nieunikniona. Tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego, młodzi działacze Solidarności postanawiają zagrać va banque i organizują brawurową akcję wyprowadzenia z wrocławskiego banku 80 milionów związkowych pieniędzy, zanim konto zostanie zablokowane. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa podążają za nimi krok w krok. Rozpoczyna się pasjonująca rozgrywka, w którą zostają zaangażowani duchowni i... cinkciarze. Każda ze stron ma asy w rękawie. (opis dystrybutora)
Obsada:
- Filip Bobek Wladyslaw
- Marcin Bosak Maks
- Wojciech Solarz Staszek
- Piotr Glowacki Sobczak
- Sonia Bohosiewicz Czerniak
- Olga Frycz Marta
- Krzysztof Czeczot Józek
- Maciej Makowski Piotr
- Mariusz Benoit Stary
- Jan Frycz Baginski
- Krzysztof Stroinski Zegota
- Przemyslaw Bluszcz Bogdan Stroinski
- Agnieszka Grochowska Anka
- Marek Kossakowski Zdzich
- Adam Ferency Cardinal
- Antonina Choroszy Czajka
- Marta Klubowicz Staszek's mother
- Adam Cywka Zubek
- Ewelina Paszke Cashier
- Cezary Morawski Bank's menager
- Boguslawa Schubert Cashier
- Pawel Domagala Tomek
- Krzysztof Dracz Docent
- Szymon Nowak Andrzej
- Lidia Sadowa Kasia
- Krzysztof Globisz Anka's father
- Lech Dyblik Wiesiek
- Emilia Komarnicka Natalia
- Sylwia Boron Nun
- Magdalena Kielar Agent
- Agnieszka Podsiadlik Cashier
- Marcin Tyrol
- Magdalena Kumorek
- Christian Danowicz
- Wojciech Rusin
- Bartlomiej Firlet
- Kamil Toliński
- Mariusz Adamski
Myślałam na początku, że film będzie kolejnym historycznym filmem o beznadziei życia, stracie, bólu i niesprawiedliwości czasów PRLu. Wyszła natomiast genialna komedia kryminalna (przy porównaniu do "Rewersu" jest arcydziełem:p) przy której można naprawdę się pośmiać. Jest lekka, łatwa i przyjemna. Idealizacja akcji, którą, przeprowadziła wrocławska "Solidarność" przed stanem wojennym dzięki której później wiele rodzin internowanych mogło przeżyć. Denerwuje troszkę naiwność fabuły - to jest czarne, to jest białe. SBcja jest głupia, Solidarność genialna i błyskotliwa, ale z perspektywy czasu ma się wrażenie, że właśnie taki miał być zamiar. Wreszcie w polskim kinie o przeszłości nie ma patosu. Jest natomiast, to co w nim tak bardzo lubię :)
Pytanie kontrolne: czy widziałaś Małą Moskwę i czy Ci się podobało?
Jak dla mnie rewelacja. Jeden z lepszych filmów, które ostatnio widziałem.
Aktorstwo pierwsza klasa. Nic tylko polecać!
Trochę to naiwne i słodkie, realia życia w totalitarnym systemie oddają tak naprawdę tylko scenografie (tu się też można przyczepić do ubrań) nie czuje się napięcia, grozy, frustracji. I ten wyraźny podział na dobrych i złych, taki jednoznaczny. Ale to może nawet lepiej, że reżyser nie klękał i nie wyłożył kolejnej filmowej martyrologii, gatunek jest tu niewyraźny, trochę komedia, nieco sensacja, jakby dokument, misz masz, efekt pozytywny. Wolałabym, żebyśmy umieli kręcić lżejsze filmy o własnej historii, raczej właśnie jak "Pułkownik Kwiatkowski" niż patosowy nie do zniesienia "Katyń".
Natomiast ogromnie żałuję, że nie była to historia opowiedziana w oparciu o postać Sobczaka, zdecydowanie Głowacki trzyma ten film! Jest fantastyczny, artykulacja, mimika, gra ciałem, mam nadzieję, że dostanie za tę rolę jakieś wyróżnienie, bo sobie zasłużył. Niestety, na historię oczami ubeka pewnie musimy w Polsce jeszcze poczekać...Porucznik Mróz z "Domu złego" - to jeszcze nie to.
Tak samo naiwne i słodkie jak Mała Moskwa?
Całkiem dobre kino opowiadające mało znaną, autentyczną historię. Dobrze zagrany, dobrze opowiedziany i świetnie oddany duch epoki.
Film uważam za niezły, aczkolwiek postacie są wyjątkowo nierówne - w zasadzie gra aktorska SBków wyróżnia się ponad resztą. Solidarnościowcy są niemrawi i tacy płascy.
Rewelacyjna zabawa. Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną do tych dni grudniowych. Rewelacyjny Wojciech Solarz jako esbek. No i dzisiaj niejeden na Frasyniuka mówi, że złodziej Komuchy też tak mówiły.
Całkiem konkretnie, a do tego śmiesznie.
Jeden z niewielu polskich filmów obok Czarnego czwartku, który warto obejrzeć ze względu czas historyczny jak i opowiadaną historię.
Role solidarnościowców napisane tak, że miałem wrażenie, że oglądam film dla dzieci. Dobrze, że byli SB-cy; tylko dzięki nim jakoś dało się to oglądać.
wszystkiemu winna jest Solidarność/ słoń zrobił kupę w cyrku
Solidarność, Solidarmość, Solimarność...
mówisz o tych, którzy saneczkowali na trzecie piętro?
Tak jest, o Batorym z mosiądzu i majteczkach z brązu
To polski kandydad do wielkiego O. Podobał mi się, ale za miłe rozrywanie, a nie za kunszt czy wielkie walory. Co mysli cie http://www.pisf.pl/pl/kinematografia/news/film-80-milionow-polskim-kandydatem-do-oscara?%3E
Wrocław bardzo ładnie pokazany. :) Film niezły uważam, mnie się go dobrze oglądało, polecam go zainteresowanym tymi zamieszkami i zapalonym do życia młodym ludziom. Dobrze zrobiony, ciekawy, nie nudzi i opowiada prawdziwe historie, które warto znać. Aktorzy też się postarali, także ja tu minusów nie znajduję ! :)